Z ustawy o CBA jednoznacznie wynika, że jej szefa powołuje i odwołuje premier.

Może to zrobić po zasięgnięciu opinii prezydenta, Kolegium do spraw Służb Specjalnych oraz Sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych. Odwołanie nie jest uznaniową decyzją premiera. Może ją podjąć tylko w określonych sytuacjach. Jedną z nich jest niespełnianie wyliczonych w art. 7 ust. 1 ustawy o CBA warunków zajmowania tego stanowiska. Najwięcej kontrowersji wywołuje pkt 3: szefem CBA może być tylko osoba, która wykazuje nieskazitelną postawę moralną, obywatelską i patriotyczną. To pojęcia nieostre. Kto więc decyduje, jak je rozumieć?

Zdaniem prof. Piotra Winczorka nie ma wątpliwości, że to premier ocenia, czy spełnione zostały przesłanki do odwołania szefa CBA. Przepisy nie przewidują bowiem możliwości powołania w tym celu niezależnego organu. Z tego punktu widzenia premier nie złamie prawa, pozbawiając stanowiska Mariusza Kamińskiego. Jest jednak kwestią dyskusyjną, czy czyny, które zarzuca się szefowi CBA, dyskwalifikują jego postawę moralną. Jednym z powodów podanych przez premiera może być postawienie zarzutów przez prokuratora. Tu na korzyść szefa CBA przemawia fakt, że ustawa dopuszcza do sprawowania tej funkcji osoby skazane za przestępstwo popełnione nieumyślnie. A przedstawienie aktu oskarżenia można uznać za zarzut mniejszego kalibru. Inną przyczyną może być kłamstwo w celu wykorzystywania stanowiska do walki politycznej. Tu problemem może się okazać udowodnienie tego.

Przesłanki odwołania nie są jedynym problemem prawnym w tej sprawie. Z wypowiedzi premiera wynika, że zamierza już dziś pozbawić stanowiska szefa CBA. Tymczasem musi zasięgnąć opinii prezydenta (nie jest wiążąca). Ten nie zamierza się spieszyć, a ustawa o CBA nie wyznacza mu terminu.

Prof. Piotr Winczorek wskazuje, że gdy przepisy nie ustanawiają szczegółowego terminu, organy państwa powinny działać bez zbędnej zwłoki. Zależy to od wagi i skomplikowania sprawy. Przyjęło się, że jest to około dwóch tygodni. Gdyby po takim czasie prezydent nie wydał opinii, można by uznać, że to on narusza prawo. Wydaje się więc, że premier działa zbyt pospiesznie.