Wielkie ryzyko czy wielka ucieczka?

Donald Tusk nie chce teraz walczyć o prezydenturę. Uznał, że kadencja w Pałacu Prezydenckim pozbawi go prawdziwej władzy? A może boi się rozpadu partii?

Publikacja: 29.01.2010 02:14

Wczorajszą decyzję Donalda Tuska o rezygnacji z kandydowania w najbliższych wyborach można interpretować jako chęć zachowania realnej władzy. Ale trudno było nie zauważyć, że Tusk z ciężkim sercem rozstaje się z marzeniami o prezydenturze. Bo nie jest wykluczone, że w jego karierze politycznej już tego stanowiska nie będzie. Jeśli „zastępca” Tuska wygra w tym roku batalię o ten urząd dla Platformy, to za pięć lat właśnie ów zwycięzca będzie walczył o reelekcję, a nie zużyty dalszym rządzeniem premier.

Z drugiej strony prezydentura mogła Tuskowi się jawić jako złota klatka, w której zostanie zamknięty na najbliższych dziesięć lat, czyli tak naprawdę – co pokazuje los Lecha Wałęsy i Aleksandra Kwaśniewskiego – aż do politycznej emerytury. Rozstanie się z realną władzą, z możliwością wpływania na rzeczywistość i z rządem dusz w PO okazało się dla Tuska zbyt trudne. Czy premier w ostatniej chwili uciekł więc ze złotej klatki? A może kierowały nim inne pobudki?

Jego decyzja jest ryzykowna dla niego samego, bo wcale nie ma pewności, że po następnych wyborach parlamentarnych znów stanie na czele rządu. Nawet jeżeli PO wygra wybory parlamentarne, to być może będzie się musiała układać z koalicjantem i nigdy nie wiadomo, czym takie układy mogą się skończyć.

Wycofanie się Tuska z prezydenckiego wyścigu zmienia też zasadniczo układ sił i na scenie politycznej, i w samej Platformie. Do tej pory premier był jego niekwestionowanym faworytem. Wszyscy inni kandydaci byli pewni, że aby zdobyć fotel prezydenta, muszą się zmierzyć z Tuskiem. Teraz zostali bez przeciwnika. Oczywiście nie na długo, bo lada tydzień pojawi się nowy kandydat PO na ten urząd. Ale pozostali pretendenci będą musieli od nowa określić swoją strategię walki.

Szef rządu jest stosunkowo łatwym celem ataku. Gdyby w wyścigu prezydenckim zastąpił go marszałek Sejmu Bronisław Komorowski, co jest bardzo prawdopodobne, jego konkurenci będą się musieli solidnie nagłowić, by znaleźć słabe punkty tego kandydata.

[wyimek]Jeśli rezygnację z fotela prezydenta uzasadnia się dobrem kraju, to nie da się jej już zmienić [/wyimek]

Decyzja premiera jest też bardzo ważna dla Platformy. Część polityków tej partii w odejściu szefa rządu do Pałacu Prezydenckiego widziała szansę na własną karierę. Dziś mogą się pożegnać z tymi marzeniami. To Tusk nadal będzie rządził niepodzielnie w PO i to on jednych będzie wywyższał, a innych odsyłał do politycznego lamusa w zależności od tego, co mu będzie pasowało. Taka sytuacja na dłuższą metę rodzi frustrację. Prawdopodobnie Tusk w końcu doczeka się wewnątrzpartyjnej opozycji, która zechce odebrać mu przywództwo, bo sam z niego nie zrezygnuje, skoro dla utrzymania partii poświęcił marzenie o prezydenturze. A to może oznaczać bratobójczą walkę w Platformie.

Czy taki scenariusz się spełni, pokaże czas. Ale decyzja premiera musi być nieodwołalna. Bo jeżeli się rezygnuje z prezydentury w imię dobra Polski, a tak to Tusk uzasadniał, to nie ma już niczego, czym można by wytłumaczyć potem zmianę zdania.

Wczorajszą decyzję Donalda Tuska o rezygnacji z kandydowania w najbliższych wyborach można interpretować jako chęć zachowania realnej władzy. Ale trudno było nie zauważyć, że Tusk z ciężkim sercem rozstaje się z marzeniami o prezydenturze. Bo nie jest wykluczone, że w jego karierze politycznej już tego stanowiska nie będzie. Jeśli „zastępca” Tuska wygra w tym roku batalię o ten urząd dla Platformy, to za pięć lat właśnie ów zwycięzca będzie walczył o reelekcję, a nie zużyty dalszym rządzeniem premier.

Pozostało 83% artykułu
Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości