Sztab PiS chce na miękko, klub wolałby na ostro

Spór o to, jak dalej prowadzić kampanię Jarosława Kaczyńskiego, odzwierciedla podziały pokoleniowe w partii

Publikacja: 22.05.2010 03:42

Jarosław Kaczyński w Sejmie

Jarosław Kaczyński w Sejmie

Foto: Fotorzepa, Darek Golik DG Darek Golik

Z jednej strony są Joanna Kluzik-Rostkowska, Elżbieta Jakubiak, Paweł Poncyljusz, Adam Bielan czy Marek Migalski. Z drugiej zaś środowisko często zwane w PiS „zakonem PC” (współpracownicy Jarosława Kaczyńskiego jeszcze z czasów Porozumienia Centrum). Czyli m.in. Marek Kuchciński (członek sztabu, ale kontestujący jego prace), Marek Suski, Krzysztof Jurgiel czy Jarosław Zieliński.

Na razie sztabowcy mają błogosławieństwo Jarosława Kaczyńskiego, który akceptuje większość ich pomysłów. Budzi to frustrację ludzi, którzy do tej pory otaczali prezesa PiS. Kaczyński miał im nawet powiedzieć, że nie zgadza się już na ostry język, bo PiS „wpadki będą podwójnie liczone”. A pomysły niezadowolonych to właśnie zaostrzenie retoryki i powrót do metod, które sprawdziły się w 2005 r. (choć nie w 2007 r.). Czyli licznych wystąpień i wieców z udziałem kandydata. Zwolennicy tej opcji uważają, że PiS powinien wykorzystać coś, co nazywają „wielkim patriotycznym ruchem” wywołanym katastrofą smoleńską, a nawet stanąć na czele tego ruchu.

– Wałęsa kiedyś powiedział, że jeśli ludzie wyjdą na ulice, to on stanie na ich czele – uzasadnia ten pogląd jeden z posłów nieuczestniczących w pracach sztabu. Jego zdaniem doradcy Kaczyńskiego nie wykorzystują szansy. A innym błędem jest wyciszenie krytyki rządu za moralną odpowiedzialność za katastrofę z 10 kwietnia.

Doszło już do sporu między Kuchcińskim a resztą sztabu, zwłaszcza Adamem Lipińskim – co jest paradoksem, bo ich obu można zaliczyć do „zakonu PC”. Lipiński jednak konsekwentnie bierze stronę sztabu.

Kuchciński chciał, aby regionalne i lokalne komitety poparcia Kaczyńskiego były organizowane i kierowane przez szefów odpowiednich struktur PiS. Reszta sztabu przeforsowała, że mogą powstawać oddolnie, kierowane przez lokalne autorytety.

Spór toczył się też o to, co zrobić z sobotnią konwencją inauguracyjną kampanii Kaczyńskiego. Strona klubowa uważała, że mimo powodzi powinien być to tradycyjny wiec utrzymany w patriotycznej stylistyce. Sztab wolał z niej zrezygnować i przekształcić mityng w koncert charytatywny ze zbieraniem pieniędzy na powodzian, na którym

Kaczyński wygłosi tylko okolicznościową mowę. Wygrał sztab.

Obie strony swoje racje przedstawiają różnymi językami. Niezadowoleni używają patosu, sztabowcy zapatrzeni są w badania socjologiczne, których sztab zamawia wielkie ilości.

Największe wrażenie zrobiło na nich badanie, które odnotowało znaczący wzrost poparcia dla Kaczyńskiego w najmłodszej grupie wyborców (18 – 24 lat) z 9 na 25 proc. W tej grupie respondenci nie wymieniali negatywnych cech Kaczyńskiego, a na pytanie, czy uważają go za nowoczesnego, odpowiadali: „Nie, ale to nam nie przeszkadza, bo on rozumie nowoczesność”.

– Chodzi o kształt PiS jako partii. Czy zamknąć się w najwierniejszym elektoracie, czy wyjść do centrum? Wolimy to drugie – komentuje jeden z członków sztabu.

Z jednej strony są Joanna Kluzik-Rostkowska, Elżbieta Jakubiak, Paweł Poncyljusz, Adam Bielan czy Marek Migalski. Z drugiej zaś środowisko często zwane w PiS „zakonem PC” (współpracownicy Jarosława Kaczyńskiego jeszcze z czasów Porozumienia Centrum). Czyli m.in. Marek Kuchciński (członek sztabu, ale kontestujący jego prace), Marek Suski, Krzysztof Jurgiel czy Jarosław Zieliński.

Na razie sztabowcy mają błogosławieństwo Jarosława Kaczyńskiego, który akceptuje większość ich pomysłów. Budzi to frustrację ludzi, którzy do tej pory otaczali prezesa PiS. Kaczyński miał im nawet powiedzieć, że nie zgadza się już na ostry język, bo PiS „wpadki będą podwójnie liczone”. A pomysły niezadowolonych to właśnie zaostrzenie retoryki i powrót do metod, które sprawdziły się w 2005 r. (choć nie w 2007 r.). Czyli licznych wystąpień i wieców z udziałem kandydata. Zwolennicy tej opcji uważają, że PiS powinien wykorzystać coś, co nazywają „wielkim patriotycznym ruchem” wywołanym katastrofą smoleńską, a nawet stanąć na czele tego ruchu.

Publicystyka
Joanna Ćwiek-Świdecka: Czy nauczyciele będą zarabiać więcej?
Materiał Promocyjny
Mieszkania na wynajem. Inwestowanie w nieruchomości dla wytrawnych
Publicystyka
Estera Flieger: Wygrał Karol Nawrocki, więc krowy przestały się cielić? Nie dajmy się zwariować
Publicystyka
Rusłan Szoszyn: 6000 zamrożonych zwłok albo jak zapamiętamy Rosję Putina
Publicystyka
Bogusław Chrabota: O pilny ratunek dla polskich mediów publicznych
Publicystyka
Jędrzej Bielecki: Ukraina może jeszcze być w NATO