Cóż to za zmiany? Po pierwsze, reforma finansów publicznych? No, niezupełnie. Zamiast reformować finanse państwa, co niestety przeważnie wiąże się z koniecznością wchodzenia w konflikt z grupami wyborców korzystających kosztem pozostałych podatników z przywilejów emerytalnych (policjanci, żołnierze, górnicy), podatkowych i zdrowotnych (rolnicy), rentowych i innych, Platforma po prostu ciężar łatania dziury budżetowej postanowiła zrzucić na barki konsumentów i podnieść podatek VAT. Podnieść go raz, potem drugi albo nawet trzeci.

Po drugie, odpolitycznienie mediów publicznych? Też niezupełnie. Ale przejęcie ich z rąk polityków PiS jak najbardziej. Najpierw w błyskawicznym tempie zlikwidowano Krajową Radę Radiofonii i Telewizji w składzie, który był nie do zaakceptowania dla PO i jej koalicjanta PSL. A teraz obsadzono miejsca w nowej KRRiT i przyjęto (także głosami SLD, ktre dołączyło do porozumienia) tak skrojoną nowelizację ustawy o radiofonii i telewizji, żeby czym prędzej przekazać media publiczne swoim ludziom.

Po trzecie, ostre nasilenie walki z korupcją? Owszem, ale tylko pod warunkiem, że ktoś jest w stanie uwierzyć, iż właśnie temu służy pospieszne wygaszanie przez polityków Platformy prac sejmowej komisji śledczej do spraw afery hazardowej.

Czy te rozwiązania służą Polsce? Nie, one posłużą Platformie Obywatelskiej. A i to przeważnie tylko przez krótki czas, zwłaszcza w wypadku unikania reformy finansów państwa. Rynków finansowych nie uda się bowiem oszukiwać bez końca. Nawet politykom PO.

Ale dzięki tym pierwszym decyzjom niezagrożonej niczyim wetem Platformy Obywatelskiej filozofia uprawiania polityki przez liderów tej partii nie stanowi już chyba dla nikogo większej tajemnicy. Byle do wyborów! oto, niestety, jej istota. A potem się zobaczy.