Cuda nad urnami

Zawłaszczanie przez sprzyjający Platformie salon kolejnych przyczółków władzy przebiega w sposób bezprecedensowo skuteczny i... cichy

Publikacja: 15.07.2011 11:50

Cuda nad urnami

Foto: W Sieci Opinii

Prawo i Sprawiedliwość, a także bliskie mu środowiska (np. Solidarni 2010), aktywizują swoich sympatyków na czas zbliżających się wyborów parlamentarnych. Nie chodzi tylko o zachęcenie Polaków do pójścia i zagłosowania na konkretną formację polityczną, należy zapewnić społeczną kontrolę nad procesem wyborczym. Partia Kaczyńskiego chce w tym celu wykorzystać instytucję mężów zaufania, a więc osób, których zadaniem jest obserwowanie przebiegu wyborów ze szczególnym uczuleniem na ewentualne naruszenia procedur, mogących narazić na utratę głosów konkretnych kandydatów (partie).

 

W wiadomych mediach szybko znaleziono odpowiednie uzasadnienie dla wyżej wskazanych działań. Kaczyński przygotowuje w ten sposób swój elektorat na niechybnie zbliżającą się porażkę; po elekcji oświadczy, że jej wynik został wypaczony, że doszło do fałszerstw - tak twierdzą, w swych rozlicznych wystąpieniach różne autorytety.

 

Czy skwapliwe wykorzystanie przez PIS instytucji przewidzianej w większości ustaw wyborczych państw Zachodu, faktycznie ma na celu zaognienie trwającej wojny polsko-polskiej?

 

Jak doniosła przedwczoraj "Gazeta Wrocławska" (której nie sposób podejrzewać o sympatię do PIS), w przeddzień uzupełniających wyborów na prezydenta Wałbrzycha, członkowie konkurencyjnych (wobec PO) komitetów wyborczych ustalili, że komitet Platformy Obywatelskiej sfałszował podpisy na listach poparcia swojego kandydata. To już kolejna ordynarna, oderwana od elementarnych reguł demokratycznych, próba przepchnięcia przez partię D. Tuska swojego przedstawiciela. Parcie wałbrzyskiej PO do władzy łudząco przypomina sytuację na Białorusi i... zupełnie nie zagraża optymizmowi naszego ukochanego premiera.

 

Ale to nie wszystko. Rozgłośnia RMF FM podała właśnie, że w bagażniku byłego komendanta policji z warszawskiej Białołęki znaleziono kilkaset wypełnionych kart do głosowania z zeszłorocznych wyborów. Dziwnym trafem, tamtą elekcję - różnicą kilku procent głosów - wygrała już w I turze... kandydatka PO.

 

Takich kwiatków w skali kraju jest więcej. Najczęściej informują o nich lokalne portale internetowe, ewentualnie niezależne, niszowe, antyestablishmentowe wydawnictwa. Główne ośrodki medialne problemu nie widzą. Zgodnie z tworzoną i kolportowaną przez nie narracją, Polska jest liderem Europy, eksporterem demokracji, optymizmu, wolności. Kiedy Z. Ziobro śmiał na forum Parlamentu Europejskiego wspomnieć, że niekoniecznie obraz ten współgra z szarą POlską rzeczywistością, został publicznie zrugany, tak jakby próbował zdradzić ojczyznę.

 

Dzień wczorajszy przyniósł i inną niepokojącą informację. Otóż Pan Krzysztof Koehler (m.in. prof. UKSW), po 5 latach wspaniałej pracy przestał być dyrektorem TVP Kultura. Zastąpiła go Katarzyna Janowska, była redaktor naczelna lewicowego "Przekroju". Łatwo domyślić się, co to w praktyce oznacza.

 

Zawłaszczanie przez sprzyjający Platformie salon kolejnych przyczółków władzy przebiega w sposób bezprecedensowo skuteczny i... cichy. Każdy głos sprzeciwu jest neutralizowany posądzeniem o konszachty z Ojcem Dyrektorem lub samym L. Bublem. Pluralizmu poglądów w mediach publicznych już nie ma. Wszystkich "katoli" brutalnie wycięto. Nawet depesze PAPowskie powinny być konsultowane z najbliższym zapleczem premiera. Brak wyraźnego sprzeciwu powoduje, iż władza czuje się coraz bardziej bezkarna. Stąd już kroczek do "cudów nad urnami". Skoro aferę hazardową udało się zamieść pod dywan, a z jej odkrywcy uczynić kozła ofiarnego, udać się może wszystko...

 

Prawo i Sprawiedliwość, a także bliskie mu środowiska (np. Solidarni 2010), aktywizują swoich sympatyków na czas zbliżających się wyborów parlamentarnych. Nie chodzi tylko o zachęcenie Polaków do pójścia i zagłosowania na konkretną formację polityczną, należy zapewnić społeczną kontrolę nad procesem wyborczym. Partia Kaczyńskiego chce w tym celu wykorzystać instytucję mężów zaufania, a więc osób, których zadaniem jest obserwowanie przebiegu wyborów ze szczególnym uczuleniem na ewentualne naruszenia procedur, mogących narazić na utratę głosów konkretnych kandydatów (partie).

Pozostało 83% artykułu
Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości