Kilka ostatnich sondaży poprawiło nastroje w SLD – partia Leszka Millera przeskoczyła Ruch Janusza Palikota. Dlatego wielu działaczy uznało, że będzie się o co bić w czasie kongresu.

Sprawa przywództwa jest rozstrzygnięta – pozycja Leszka Millera jest teraz nie do zakwestionowania. Pewne znaczenie będą miały wybory wiceprzewodniczących. W kilku przypadkach będzie to nagroda pocieszenia dla polityków, którzy przegrali wybory na szefa regionu.  Np. dla Katarzyny Piekarskiej, Zbyszka Zaborowskiego czy Leszka Aleksandrzaka.  O stanowisko "wicka" będzie ubiegał się też były szef partii Grzegorz Napieralski.

Wybory wiceprzewodniczących nie wzbudzą jednak największych emocji w SLD. To funkcja bardziej dekoracyjna niż łącząca się z rzeczywistą władzą. Według powtarzanego przez polityków żartu jej główną zaletą jest to, że do jej posiadacza trzeba zwracać się "pani/panie przewodniczący",  a nie zwykłym "panie pośle". W Sojuszu jest aż sześciu wiceprzewodniczących.

Prawdziwe emocje wzbudzi bój o stanowisko sekretarza generalnego. Ta na pozór techniczna funkcja łączy się z zarządzaniem partyjnymi pieniędzmi, zbiórką składek, kontrolą nad strukturami partii. W czasach potęgi Sojuszu sekretarzami byli politycy tacy jak Krzysztof Janik i Marek Dyduch. To stanowisko pozwalało na zakulisowe kierowanie całą partią.

Kandydatów na sekretarza jest dwóch. Pierwszy to stronnik Grzegorza Napieralskiego poseł Leszek Aleksandrzak. Osobistym motorem jego startu jest to, że przegrał właśnie wybory na szefa wielkopolskiego Sojuszu. Politycznym powodem jest chęć Napieralskiego do uratowania resztek wpływów w partii. Gdyby Aleksandrzak wygrał, to były szef Sojuszu, dziś lider w Zachodniopomorskiem, miałby szanse na odzyskanie pozycji.

Drugi kandydat to młody samorządowiec z Mazowsza, współzałożyciel Federacji Młodych Socjaldemokratów Krzysztof Gawkowski. Zwolennicy zachwalają go jako nadzieję na rewitalizację lewicy. Rzeczywiście życiorys 32-letniego Gawkowskiego wygląda atrakcyjniej niż 54-letniego Aleksandrzaka. Z jednej strony doktor nauk humanistycznych i wykładowca akademicki, z drugiej poseł dwóch kadencji, w partii znany z tego, że był prawą ręką poprzedniego szefa.

Nasi rozmówcy uważają,  że wybór Gawkowskiego jako młodego wilka pozwoliłby Sojuszowi skuteczniej walczyć z Ruchem Palikota. Przyznają jednak, że wielu delegatów kusi też utrzymanie małej stabilizacji, którą gwarantowałby wybór Aleksandrzaka.