Reklama
Rozwiń
Reklama

Premier pospieszył się co do młodego Kalemby

Koalicja PO-PSL weszła w nową fazę wzajemnych stosunków: premier Donald Tusk coś publicznie zapowiada, a współkoalicjant dementuje

Publikacja: 30.07.2012 21:08

Eliza Olczyk

Eliza Olczyk

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

PSL znów zagrało premierowi Donaldowi Tuskowi na nosie. Syn nowego ministra rolnictwa Daniel Kalemba od dziesięciu lat zatrudniony w Agencji Rynku Rolnego nie chce zrezygnować z pracy. A jeszcze w piątek premier na pytanie, czy syn świeżo upieczonego ministra będzie nadal pracował w Agencji, odparł, że prezes PSL Waldemar Pawlak zapewniał, iż „nie będzie z tym żadnego problemu, że ten problem zostanie rozwiązany przez posła Kalembę jeszcze w trakcie tego procesu nominacji".

Tymczasem nic takiego się nie stało. - Chylę czoła przed tym młodym człowiekiem. Mam nadzieję, że niektórzy otrzeźwieją. Pan premier się zagalopował - skomentował oświadczenie Kalemby juniora poseł Stronnictwa Eugeniusz Kłopotek. Postawa PSL nie dziwi. Gdyby z pracy odszedł młody Kalemba, to mogłoby to uruchomić żądania, by ze spółek i agencji rolnych odeszli też inni członkowie rodzin polityków PSL, np. brat posła Kłopotka lub syn posła Stanisława Żelichowskiego, o których również pisały media. Dla Waldemara Pawlaka na kilka miesięcy przed kongresem byłaby to sytuacja zabójcza. Jak zareagowaliby delegaci wiedząc, że nikt nie może być pewien dnia ani godziny? Na pewno nie pogłaszczą za to prezesa po głowie.

Ludowcy co prawda twierdzą, że u nich nigdy nie odwołuje się liderów na kongresie, ale zawsze kiedyś jest ten pierwszy raz. I najwyraźniej Pawlak uznał, że może to nastąpić tej jesieni. Dlatego obrona kadr jest dla niego tożsama z obroną własnego przywództwa. Woli się narazić dzisiaj Tuskowi niż delegatom, którzy zdecydują o jego przyszłości. Bo część działaczy PSL już jest zła, że są w partii ludzie tacy jak Andrzej Śmietanko, którzy zarabiają kokosy na stanowiskach z partyjnego rozdzielnika. Ale wizja, iż partia będzie musiała oddawać stanowiska w publicznych spółkach i nie wiadomo, jak głęboko te czystki sięgną, byłaby dla lidera zabójcza.

Jednocześnie przynajmniej kilka głów musi spaść, żeby Stronnictwo udowodniło opinii publicznej, iż stara się wyczyścić niewłaściwe układy. Ale młody Kalemba z całą pewnością do tych głów nie należy.

Wizerunkowym zgrzytem było jednak to, że premier publicznie coś zadeklarował, a syn ministra to odwołał. Można się bowiem zastanawiać, kto faktycznie rządzi w koalicji: większościowa PO czy mniejszościowe PSL. Do tej pory Donald Tusk utrzymywał wszystkich w przekonaniu, że to on sprawuje władzę.  Ale ostatnie wydarzenia sugerują, że to mogą być pozory. Co może zrobić w tej sytuacji premier?  Nic. Nie zerwie koalicji z ludowcami, bo przy obecnym układzie sił w Sejmie to najwygodniejszy współkoalicjant. Na szczęście są wakacje i jest nadzieja, że wkrótce wszyscy zapomną o całej sprawie.

Reklama
Reklama

Komentarz Michała Szułdrzyńskiego

Publicystyka
Jerzy Surdykowski: Oczy Dzieciątka i sedno naszej wiary
Publicystyka
Ambasador Norwegii: Niezawodni partnerzy w niepewnych czasach
Publicystyka
Rzecznik Muzeum Historii Polski o okrągłym stole: To dobra decyzja ponad podziałami
Publicystyka
Marek A. Cichocki: Czas Kissingerów i Brzezińskich dobiegł końca
Publicystyka
Kazimierz M. Ujazdowski: Suwerenny Trybunał Konstytucyjny bez pomocy TSUE
Materiał Promocyjny
W kierunku zrównoważonej przyszłości – konkretne działania
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama