Ale waga jego artykułów polegała na czym innym: pisał wtedy, kiedy miał coś do powiedzenia. Miał kilka koncepcji, które weszły do potocznego języka politycznego naszych czasów."
Jedną z takich koncepcji przedstawił w 5 numerze „Rzeczpospolitej" z 7 sierpnia w artykule „Tragiczna karta katyńska". Nie miał najmniejszych wątpliwości, kim byli sprawcy zbrodni w Katyniu: „Zarówno stan trupów, wskazujący dokładnie czas dokonania mordu; zarówno sposób wykonania zbrodni; zarówno dokumenty i listy, znalezione przy tych trupach, jako też zeznania dziesiątków świadków spośród ludności wsi okolicznych; jako też zeznania Polaków, byłych jeńców tych obozów, którzy pozostali przy życiu, a wreszcie opinie rzeczoznawców i członków komisji radzieckiej usuwają resztki wątpliwości z tragedii katyńskiej.
Lipiec 1941 roku. Czerwona Armia cofa się przed nacierającą armią hitlerowską, której udaje się dotrzeć do bramy smoleńskiej. Naczelnik obozu jeńców daremnie zabiega o wagony dla odesłania w głąb kraju jeńców-Polaków, zwraca się m.in. 12 lipca 1941 roku do naczelnika stacji Gniezdowo, Iwanowa, o dostarczenie mu wagonów. Ale tory kolejowe zawalone są pociągami z wywożonymi maszynami, fachowcami-robotnikami. Wywieźć jeńców nie było możności. Czemu jednak jeńcy Polacy nie odeszli wraz z cofającą się Czerwoną Armią? Nie wiemy - napisał Borejsza. - Faktem jest, że pozostali."
Zdaniem Borejszy do zamordowania jeńców skłonił Niemców strach przed powstającą w ZSRR armią polską.
W następnym numerze „Rzeczpospolitej" Borejsza dla podparcia tez swojego artykułu umieścił wypowiedź angielskiego dziennikarza Aleksandra Wertha, współpracownika BBC i gazety „Suday Times", który na pytanie, dlaczego Niemcy dokonali tej zbrodni, oświadczył: „może sądzili, że rzucając na Rosjan oszczerstwo wymordowania polskich jeńców wojennych potrafią skierować nienawiść jaką Polacy żywią do Niemców, na Rosjan".