Analiza konferencji zespołu Laska

Pierwsza konfrontacja zespołów Laska i Macierewicza odbyła się za pośrednictwem mediów. Opinia publiczna nie jest bliżej prawdy o katastrofie tupolewa

Publikacja: 22.05.2013 03:40

Paweł Majewski

Paweł Majewski

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

Powołany przez premiera zespół, który ma przybliżyć opinii publicznej raport komisji Millera, zaprosił wczoraj dziennikarzy na długo wyczekiwaną konferencję prasową. Wcześniejsze spotkania rządowych ekspertów z mediami budziły pewne wątpliwości. Nie wszystkie redakcje były na nie zapraszane. Nie można było ich również relacjonować.

Wczorajsze spotkanie na żywo transmitowały najważniejsze stacje informacyjne. Czterech byłych członków komisji Millera odpowiadało na pytania prawie dwie godziny.

Maciej Lasek i jego zespół przygotowali się na polemikę z „teoriami alternatywnymi na temat wypadku w Smoleńsku" (jak ujęli to w temacie konferencji). Jednak większość pytań dziennikarzy dotyczyła raportu, którego oni są autorami. Nie tylko musieli bronić swoich tez, ale również wyjaśniać wątpliwości dotyczące swej pracy.

Otwarta konfrontacja to przełamanie pasma wizerunkowych porażek powołanego przed ponad miesiącem zespołu. Nie można już mu zarzucić, że unika dyskusji, czy też, że jest niedostępny dla dziennikarzy. A w internetowych relacjach z konferencji wybijały się korzystne dla niego sformułowania jak: „Lasek obala teorie Macierewicza" czy „dowody wykluczają wybuch".

Jednak to, co zespół Laska przywołuje jako argumenty na brak wybuchu na pokładzie tupolewa 10 kwietnia 2010 r., kierowany przez Antoniego Macierewicza (PiS) zespół parlamentarny wykorzystuje na potwierdzenie tezy o eksplozji. „Świadkowie nie potwierdzają odgłosów wybuchów" – napisali w swej prezentacji przedstawiciele zespołu Laska. – Zebraliśmy relacje 24 świadków, którzy słyszeli lub widzieli efekty wybuchu – mówił kilka godzin później Macierewicz, który wraz ze współpracującymi z nim ekspertami z USA zwołał konferencję prasową, by polemizować z tezami rządowych specjalistów.

Piotr Lipiec, który w  komisji Millera zajmował się odczytami rejestratorów, przypomniał, że nie zapisały one wzrostu ciśnienia związanego z falą wybuchową. Zespół Laska sugerował, że ciśnienie jest mierzone w kabinie pilotów, ale gdy Lipiec miał wskazać umiejscowienie czujnika, nie był w stanie go podać. Zdaniem ekspertów Macierewicza znajduje się on pod podłogą przedziału pasażerskiego, przez co mógł takiej fali nie zarejestrować.

Wątpliwe jest również przywoływanie ekspertyzy Wojskowego Instytutu Chemii i Radiometrii, która wykluczyła obecność materiałów wybuchowych. Członkowie zespołu Laska powinni dodać, że nie dotyczyła ona badań wraku maszyny, a jedynie kilku rzeczy osobistych ofiar przywiezionych z Rosji. Maciej Lasek i jego współpracownicy zdają się nie zauważać, że biegli prokuratury badają na tę okoliczność kilkaset próbek pobranych ze szczątek samolotu.

Z wątpliwościami musi mierzyć się również Macierewicz, który przyznaje, że liczba i miejsce wybuchów są wciąż przedmiotem badań jego ekspertów. Jego zespół potrafi wykazać nieścisłości w raporcie Millera, ale wciąż nie ma kompleksowej wizji przebiegu katastrofy. Chce spotkać się z drugą stroną przed kamerami, na co nie zgadzają się jego oponenci.

Opinia publiczna na razie skazana jest więc na dyskusję ekspertów za pośrednictwem mediów i zalew szczegółów, w których zwłaszcza laikom łatwo się pogubić.

Powołany przez premiera zespół, który ma przybliżyć opinii publicznej raport komisji Millera, zaprosił wczoraj dziennikarzy na długo wyczekiwaną konferencję prasową. Wcześniejsze spotkania rządowych ekspertów z mediami budziły pewne wątpliwości. Nie wszystkie redakcje były na nie zapraszane. Nie można było ich również relacjonować.

Wczorajsze spotkanie na żywo transmitowały najważniejsze stacje informacyjne. Czterech byłych członków komisji Millera odpowiadało na pytania prawie dwie godziny.

Pozostało 84% artykułu
Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości