Tysiące telefonów w gminach po kilku słowach prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta, który jak opisywaliśmy, podważył prawo do obsługiwania fotoradarów przez straż miejską.
Spalona w maju tego roku w Jeżowem, przy drodze krajowej nr 19, przez wściekłych kierowców „mennica inspekcji".
Rekordowy odsetek Polaków, którzy mówią „nie" płaceniu podatków. Ostatnie badania CBOS wskazują, że zaledwie 76 proc. rodaków uważa, że ich obowiązkiem jest opłacanie tych danin. To istotny spadek – w 1999 roku uważało tak 87 proc.
Co łączy te historie? Postępujący bunt przeciw dociskaniu nam fiskalnej i opresyjnej śruby. Jaki jest podstawowy problem z naszym fiskalizmem? Niemałym – przypomnijmy, że przez trzewia państwa przechodzi prawie 43 proc. naszego PKB. A z przeciętnej pensji, jak wylicza Instytut Globalizacji, Polak oddaje państwu w formie podatków i składek 53 proc. – mniej dostaje na rękę, niż zabiera mu rząd. Tym kłopotem jest brak związku między finansowym wysiłkiem obywateli a jakością dostarczanych mu przez rząd usług.
Większość obszarów, za które odpowiada państwo, kuleje, niekiedy jest w stanie zapaści. Sądy? Trzy lata trzeba czekać na najprostszy wyrok. Zdrowie? Dwa lata w kolejce na zabieg usunięcia zaćmy. Drogi? Po 24 latach od odzyskania niepodległości wciąż nie mamy sieci szybkich tras. Szkoły? Pracują na trzy zmiany, nie oferują dodatkowych zajęć. Przedszkola? Wciąż niedostępne. E-administracja. Wciąż w powijakach.