Oświadczenie nowego kanclerza Niemiec, Friedricha Merza, który przebywał w środę w Warszawie, w sprawie reparacji wojennych nie powinno nikogo zaskoczyć. Powtórzył to, co wielokrotnie podkreślali jego poprzednicy przy różnych spotkaniach – Niemcy pamiętają i ponoszą pełną moralną odpowiedzialność za to, co wydarzyło się w Polsce podczas II wojny światowej, jednak droga do domagania się reparacji za zbrodnie jest prawnie zamknięta. Merz zaznaczył ogólnikowo, że Niemcy są otwarte na rozmowy o wspólnych projektach i inicjatywach. Problem w tym, że takie ogólnikowe deklaracje już padały i nic z nich nie wynikało. Jedynym konkretem w ustach kanclerza była zapowiedź pomnika polskich ofiar niemieckiej okupacji w Berlinie, który ma zastąpić tymczasowy „Kamień Pamięci dla Polski 1939-1945” w stolicy Niemiec.
Co obiecał kanclerz Friedrich Merz w Warszawie? Mniej niż Olaf Scholz
To propozycja znacznie skromniejsza niż oferta Olafa Scholza podczas jego wizyty w 2024 r. w Warszawie. Ówczesny kanclerz zaoferował wtedy wsparcie finansowe dla niewielkiej grupy żyjących ofiar (200 mln euro). Mowa była także o Domu Polsko-Niemieckim w Berlinie jako znaku pamięci.
Czytaj więcej
- Będziemy szukać rozwiązań, które usatysfakcjonują Polskę, ale nie w duchu konfrontacji politycz...
Choć premier Donald Tusk był w ubiegłym roku krytykowany za swoją postawę w sprawie reparacji, jego wcześniejsze stanowisko było bardziej asertywne niż obecnie. Odrzucił wówczas zaproponowaną kwotę jako niewystarczającą. W środę odniósł się do kwestii reparacji najdelikatniej, jak tylko można. Premier zaznaczył co prawda, że Niemcy nigdy w pełni nie zadośćuczyniły za straty i tragedię II wojny światowej w Polsce, ale Polska nie zamierza o to prosić. To kwestia do ewentualnego „przemyślenia przez wszystkie strony” – zdanie to zabrzmiał bardzo defensywnie.
Obecne priorytety polskiego rządu w relacjach z Niemcami leżą zupełnie gdzie indziej: są nimi bezpieczeństwo i współpraca gospodarcza, która ma być zwornikiem dobrosąsiedzkich relacji w przyszłości. Jednak tak asekuranckie podejście do kwestii reparacji jest zdecydowanie niewystarczające, biorąc pod uwagę potworne krzywdy historyczne oraz fakt, że domaganie się reparacji od Niemiec popiera ponad 60 proc. Polaków.