To takie nie japońskie

Według komunikatu, jaki padł pod adresem Japonii podczas egzekucji drugiego zakładnika, rozpoczyna się nowa era zagrożenia dla Kraju Kwitnącej Wiśni.

Publikacja: 01.02.2015 19:42

Rafał Tomański

Rafał Tomański

Foto: Fotorzepa

Pierwszy dzień lutego rozpoczął się dla Japończyków tragiczną wiadomością. Państwo Islamskie zamieściło nad ranem nagranie video, na którym pokazano Japonii i światu egzekucję drugiego japońskiego zakładnika. Był to Kenji Goto, dziennikarz-freelancer, znany z działań na rzecz praw człowieka. Niestety nie udało się go uratować, nawet pomimo zmasowanego ataku japońskiej dyplomacji współpracującej w tym celu z jordańskimi urzędnikami.

Skomplikowane negocjacje

Był moment, gdy wydawało się, że Kenjiego uda się uratować i sprowadzić do kraju. Po pierwszym ultimatum, które zakładało 200 mln dolarów okupu za dwóch porwanych Japończyków, okazało się, że przy życiu pozostał już tylko jeden porwany. Goto miał zostać oswobodzony w zamian za wypuszczenie na wolność irakijskiej bojowniczki. Sajida Mubarak al-Rishawi to niedoszła samobójczyni z zamachów na hotel w Ammanie, do których doszło w 2005 roku. Wraz z nim miał zostać uwolniony także jordański pilot, Muath al-Kasaesbeh, ale po kilku dniach wzmożonych negocjacji, które śledził cały świat, negocjator wysłany do Jordanii z Tokio stwierdził, że zamiast postępów w rozmowach z porywaczami osiągnięto pat. Kolejnym etapem historii była już wiadomość o śmierci zakładnika.

Historia porwanych Japończyków bardzo poruszyła narodem, który rzadko kiedy daje prawdziwy wyraz swoim emocjom. Dziesiątki ludzi protestowały przed kancelarią premiera w niedzielę po tragicznych wieściach o Kenjim, wcześniej wielokrotnie zbierano się na kilkugodzinne czuwania w intencji zakładnika. Przez media społecznościowe przetaczały się fale poparcia dla dziennikarza, ludzie robili sobie zdjęcia z napisami „I am Kenji" na wzór „Je suis Charlie" po styczniowych historiach z islamskimi ekstremistami w Paryżu.

To, czego nie wolno

To takie nie japońskie, że ludzie wychodzili na ulice, by wyrazić swoje oburzenie. To takie nie japońskie, że premier Abe cedził przez zaciśnięte zęby ostre słowa, mówiące o okrucieństwie terrorystów. To takie nie japońskie wreszcie, by matka Kenjiego, Junko Ishido załamywała się publicznie przed kamerami i apelowała z pokładów matczynej miłości o zrobienie wszystkiego, by uratować jej syna. To także takie nie japońskie, by żona dziennikarza, Rinko Jogo, przełamała milczenie i uległa żądaniom porywaczy, by opublikować ich pogróżki do całego świata. Najbardziej po japońsku z kręgu osób biorących udział w całym wydarzeniu zachował się starszy brat Kenjiego, Junichi.

W pierwszej kolejności nie rozpaczał nad losem zmarłego, ale podziękował rządowi swojego kraju. Dodawał także, że pomimo dumy z dokonań brata, uważał, że tym razem sam naraził się na niepotrzebne niebezpieczeństwo. To w takich słowach, a nie w powtarzanych obrazach z egzekucji Kenjiego Goto Japończycy widzą prawdziwy duch swojej mentalności. Słowa umniejszające własną stratę, a podnoszące znaczenie pomocy otrzymanej z zewnątrz to istota mentalności kraju, który woli trzymać emocje głęboko ukryte za zasłoną kamiennych twarzy. To już jest japońskie i, według tradycji, godne naśladowania.

Co dalej?

Terroryści zapowiedzieli, że zabity dziennikarz i ich wcześniejsza ofiara, Haruna Yukawa, nie będą jedynymi obywatelami Japonii, których dosięgnie ich gniew. Bać mają się wszyscy potomkowie samurajów. Powody, jak zwykle dla ekstremistów bezsensowne i oscylujące na poziomie złego dziennikarskiego rozpoznania tematu: bo rozpętali wojnę (nie), bo włączyli się do zabijania muzułmanów (również nie), bo obiecali pieniądze na działania mające na celu niszczenie Państwa Islamskiego (ponownie nie). Premier Japonii nie zamierza zmieniać kursu swojej polityki, nie wycofuje się z dawania środków na pomoc uchodźcom z terenów ogarniętych konfliktem wywoływanym przez ISIS, mówi także, że nie jego kraj nie podda się żadnym żądaniom terrorystów. Porwanie zakładników i bezpośrednie groźby pod adresem japońskich obywateli na pewno przyczynią się do wzmożenia prac nad zmianą roli Sił Samoobrony, które według konstytucji nie mają wiele do powiedzenia pod względem militarnym.

2015 rok z pewnością oznaczać będzie dla Japonii nowe rozdanie zarówno na arenie międzynarodowej, jak i pod względem zmian społecznych. Trudno jednoznacznie określić, czy wśród zwykłych ludzi zwycięży podejście wywodzące się z kultury, czy raczej społeczeństwo pozwoli sobie na to, co nie japońskie. Być może gniewu będzie tym razem zbyt wiele, by móc ukryć go w sobie. I nie wystarczy nawet reinterpretacja konstytucji.

Pierwszy dzień lutego rozpoczął się dla Japończyków tragiczną wiadomością. Państwo Islamskie zamieściło nad ranem nagranie video, na którym pokazano Japonii i światu egzekucję drugiego japońskiego zakładnika. Był to Kenji Goto, dziennikarz-freelancer, znany z działań na rzecz praw człowieka. Niestety nie udało się go uratować, nawet pomimo zmasowanego ataku japońskiej dyplomacji współpracującej w tym celu z jordańskimi urzędnikami.

Skomplikowane negocjacje

Pozostało 90% artykułu
Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości