Chrabota: Przed kamerami TVN wygrał (bo musiał) Komorowski

Knock outu nie było. Choć wydawało się, że w studiu TVN Bronisławowi Komorowskiemu pomagać będą nawet wycieraczki do butów, Andrzej Duda nie stracił formy z poprzedniej debaty.

Aktualizacja: 22.05.2015 08:20 Publikacja: 21.05.2015 22:52

Bogusław Chrabota

Bogusław Chrabota

Foto: Fotorzepa

Poza pierwszymi minutami, kiedy znów zjadła go trema mówił w sposób potoczysty, swobodny i konkretny. Czasem nawet zbyt swobodny. Zresztą ta obserwacja dotyczy obu kandydatów. Obaj mówili zbyt szybko, bez zastanowienia. W ich wypowiedziach dało się wyczuć pospiech i pewien intelektualny nieporządek. Wrażenie to było mniejsze pod koniec debaty, kiedy znikła trema i obaj poczuli się pewniej.

Pierwsza cześć debaty moderowana przez Monikę Olejnik - zdecydowanie na korzyść Komorowskiego. Mimo sprytnego zabiegu, jakim było postawienie przed Komorowskim flagi Platformy Obywatelskiej, Duda wykazał się przede wszystkim sztuką uniku. W sprawach obyczajowych nie przedstawił stanowiska. Podobnie przy pytaniu o JOW-y, finansowanie partii i inne pomysły polityczne. Można było mieć wrażenie, że w głowie ma przede wszystkim kwestie związane z niedzielną debatą, a nie merytoryczne odpowiedzi na pytania zadawane przez Monikę Olejnik. Komorowski był zdecydowanie bardziej merytoryczny i rzeczowy.

Najważniejsze pytanie o interpretacje wypadków smoleńskich Duda zbył dość okrągłymi zdaniami o konieczności odzyskania szczątków samolotu i czarnych skrzynek, czyli dowodów w sprawie. Uchylił się od deklaracji, czy w Smoleńsku doszło do wypadku, czy zamachu. Na tym tle wypowiedź Komorowskiego była szczytem klarowności.

Poruszająca była sprawa pytania o Jedwabne i zarzuty o polską odpowiedzialność za Holocaust. Komorowski mówił otwarcie o tym, że to po części polska sprawa i przywołał w dobrym kontekście Lecha Kaczyńskiego, jako tego, który szanując żydowską tradycję nie zdecydował się na ekshumację. W odpowiedzi Duda zapowiedział powołanie specjalnej instytucji walczącej o dobre imię Polski i Polaków.

Śmiesznej pointy doczekało się pytanie o polskie godło na koszulkach sportowców. Duda zapytany przez Komorowskiego, dlaczego w tej sprawie nie głosował, odbił zarzut wizją czekoladowego orła na rocznicę niepodległości, co rzekomo miałoby kompromitować prezydenta.

Druga cześć debaty, poświęcona tematyce ekonomicznej i społecznej, to pełna kontrola obu kandydatów. Duda nie ustępował Komorowskiemu, a momentami był nawet bardziej przekonywający. Dość demagogicznie stanął po stronie frankowiczów, ale przy kwestii repolonizacji banków uchylił się od sugestii zbyt radykalnych poglądów. Zarzut Komorowskiego na temat SKOK-ów nie wybrzmiał dostatecznie, za to deklaracje pretendenta o podwyższeniu kwoty wolnej od podatku oraz dopłaty 500 złotych do każdego dziecka odbiły się wyraźnym echem.

Do spięcia doszło przy kwestii podatków. Komorowski zapytany, ile podpisał ustaw podnoszących podatki odpowiedział, ile podpisał aktów prawnych, które podatki obniżyły, aż siedemnaście wobec trzynastu podnoszących. Perełka retoryczna, a arytmetyka mówi sama za siebie.

Ostatnia cześć debaty, poświęcona polityce zagranicznej, prowadzona przez Justynę Pochanke, nie przyniosła już większych emocji. Obaj mówili szybko i sprawnie.

Bohaterem przez chwilę stał się czystym przypadkiem poseł Krzysztof Szczerski, któremu obaj debatujący poświecili dużo uwagi. Różnice w poglądach nie były zbyt czytelne. Mimo że dyskutowano o sprawach fundamentalnych, sztuka uniku po stronie obu uczestniczących w debacie prowadziła w obszary merytorycznej nieistotności. Duda domagał się na przykład baz NATO w Polsce, a Komorowski tłumaczył, ze w NATO już jesteśmy, a amerykańscy żołnierze w kraju już stacjonują. Generalnie, trzecia tura "remis ze wskazaniem" na prezydenta.

Pointy nie zabrzmiały za dobrze. Żaden z dyskutujących nie wywrócił rywala, choć Bronisław Komorowski po raz kolejny zgrabnie przykleił do poglądów Andrzeja Dudy przymiotnik "średniowieczne".

Podsumowując. Widowisko momentami porywające. Duża sprawność dziennikarzy TVN, choć pytania były chwilami zbyt obszerne. Wstydu po żadnej stronie, ani knock outu się nie doszukałem. Wątpliwości jednak nie mam żadnych. W kręgu telewidzów TVN nie można mieć wątpliwości, że Komorowski był górą.

Poza pierwszymi minutami, kiedy znów zjadła go trema mówił w sposób potoczysty, swobodny i konkretny. Czasem nawet zbyt swobodny. Zresztą ta obserwacja dotyczy obu kandydatów. Obaj mówili zbyt szybko, bez zastanowienia. W ich wypowiedziach dało się wyczuć pospiech i pewien intelektualny nieporządek. Wrażenie to było mniejsze pod koniec debaty, kiedy znikła trema i obaj poczuli się pewniej.

Pierwsza cześć debaty moderowana przez Monikę Olejnik - zdecydowanie na korzyść Komorowskiego. Mimo sprytnego zabiegu, jakim było postawienie przed Komorowskim flagi Platformy Obywatelskiej, Duda wykazał się przede wszystkim sztuką uniku. W sprawach obyczajowych nie przedstawił stanowiska. Podobnie przy pytaniu o JOW-y, finansowanie partii i inne pomysły polityczne. Można było mieć wrażenie, że w głowie ma przede wszystkim kwestie związane z niedzielną debatą, a nie merytoryczne odpowiedzi na pytania zadawane przez Monikę Olejnik. Komorowski był zdecydowanie bardziej merytoryczny i rzeczowy.

Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości