„Sprofanował hostię", „Każdy katolik wie, że gdy hostia upadnie, nie wolno jej podnosić osobie świeckiej. Co z niego za katolik?" – tego typu komentarze pojawiły się w mediach społecznościowych, gdy w niedzielę prezydent elekt Andrzej Duda podniósł z ziemi hostię i zaniósł kardynałowi Kazimierzowi Nyczowi.
Podobne – niezbyt przychylne – komentarze dotyczące religijnego zaangażowania Andrzeja Dudy pojawiają się od czasu ogłoszenia wyników prezydenckich. Internetowym hejterom nie podobała się jego wizyta na Jasnej Górze, potem udział w procesji Bożego Ciała w Krakowie i wreszcie niedzielne podniesienie hostii w Warszawie.
Tymczasem Andrzej Duda zachował się właściwie. Nie dopuścił do dalszego sponiewierania Najświętszego Sakramentu. Przepisy liturgiczne nie regulują wprawdzie takich sytuacji – trudno bowiem uregulować każde zdarzenia losowe – ale zdrowy rozsądek podpowiadał właśnie tego typu zachowanie.
Teoretycznie hostię powinien podnieść kapłan lub inna osoba udzielająca komunii (dla wiadomości domorosłych liturgistów: może być nią także osoba świecka i to niekoniecznie tzw. nadzwyczajny szafarz Eucharystii), ale kiedy jest to niemożliwe, bo np. kapłan nie zauważył upadku, każdy wierny może podnieść hostię i z szacunkiem odnieść ją osobie udzielającej komunii. I Andrzej Duda właśnie tak postąpił. Odniósł hostię kard. Nyczowi, który kilka chwil wcześniej udzielił mu komunii.
Nie ma w tym wypadku mowy o jakiejkolwiek profanacji! Do jej zaistnienia potrzebna jest intencja, a tej tu ewidentnie nie było.