Rezygnacja Joanny Muchy (Polska 2050) ze stanowiska wiceszefowej Ministerstwa Edukacji Narodowej to nie tylko „krok wyprzedzający” zapowiadaną przez premiera rekonstrukcję rządu. To także reakcja na wątpliwości związane z zakończeniem prac nad programem wspierającym dzieci obcokrajowców w polskich szkołach. Mucha pracowała nad nim od półtora roku.
Na program „Szkoła dla wszystkich” miało trafić, głównie z funduszy europejskich, 500 mln zł. To środki na zatrudnienie asystentów międzykulturowych, którzy mieli pomagać dzieciom szybciej się integrować, szkolenia dla nauczycieli pracujących w środowiskach wielokulturowych czy na troskę o dobrostan dzieci z Ukrainy i ich rodzin. Jednak na programie skorzystałyby wszystkie dzieci, nie tylko te z doświadczeniem migracyjnym (w Polsce to najczęściej Ukraińcy, Białorusini, Wietnamczycy, migranci z Bliskiego Wschodu).
Organizacje pozarządowe murem za wiceszefową MEN Joanną Muchą
Nie trzeba być ekspertem od edukacji, by móc sobie wyobrazić, jak trudne może być prowadzenie lekcji w klasie, w której część uczniów bardzo słabo mówi po polsku (albo prawie w ogóle) i jeszcze gorzej rozumie polskie realia. Lekcje nie są z gumy, im więcej czasu nauczyciel musi poświęcić obcokrajowcom, tym mniej czasu zostaje dla dzieci polskich. Zatrudnienie asystenta odciążyłoby więc nauczyciela.
Czytaj więcej
14 resortów „z tekami”, w tym po dwa dla mniejszych koalicjantów PO – tak ma wyglądać przyszły ks...
„Przez wiele ostatnich miesięcy intensywnie pracowałam nad projektami, które – głęboko w to wierzę – mogły zmieniać polską szkołę. Niestety, mimo wielu prób i rozmów, nie udało się zbudować poparcia dla ich realizacji w kierownictwie MEN i w rządzie. W tej sytuacji kontynuowanie pracy na dotychczasowym stanowisku uznałam za niezasadne” – napisała w serwisach społecznościowych Joanna Mucha, tłumacząc w ten sposób swoją rezygnację.