Rok 2023 nie był dla Nowej Lewicy łatwy. Partia co prawda weszła do rządu, po 18 latach będzie współodpowiadać za państwo, wyłączając Lewicę Razem, straciła jednak pół miliona swoich wyborców, będąc najsłabszą formacją w szerokiej koalicji.
Dwucyfrowy wynik z 2019 r. był sukcesem Czarzastego, który przejmował partię będącą w rozsypce, z której uciekali ważni działacze, a jej jedyną mocną stroną byli lojalni członkowie z partyjnych dołów, którzy pamiętali potęgę SLD z początku XXI wieku. Obecny wicemarszałek Sejmu dobrze zdawał sobie sprawę ze zmieniającej się struktury elektoratu własnej formacji, która ze względów biologicznych odchodziła na wieczną wartę.
Czytaj więcej
- Absolutnie to jest zły pomysł - powiedział współprzewodniczący Nowej Lewicy Włodzimierz Czarzasty, odnosząc się do propozycji, by jeden kanał Telewizji Polskiej "oddać" pod kontrolę obecnej opozycji, czyli PiS-u.
Kręte drogi
Włodzimierz Czarzasty, jak na pragmatyka przystało, przystał na sojusz z młodymi gniewnymi, czyli dawną partią Razem, choć w przeszłości nie brakowało między formacjami złośliwości, przypominając historyczny spór SDKPiL a PPS. Była to w zasadzie transakcja wiązana. Stare SLD zyskało wigor, świeży narybek i energicznych działaczy, ci zaś otrzymywali szerokie możliwości oparte na licznych strukturach w kraju. Ten eksperyment powiódł się znakomicie i w 2019 r. lewicowa koalicja wprowadziła do Sejmu 49 posłanek i posłów. Wynik, w niebywale spolaryzowanej polskiej polityce, był olbrzymim sukcesem.
Podczas drugiej kadencji rządów Zjednoczonej Prawicy Lewica musiała sprytnie lawirować pomiędzy ostrą krytyką rządów PiS, a jednocześnie próbować dystansować się do partii Donalda Tuska, który po powrocie do kraju skupił na sobie uwagę większości mediów i elektoratu anty-PiS. Początkowo Lewicy udawało się to w trudnych warunkach wykonywać.