"Javier Milei has won!” („Javier Milei wygrał!”) – zachwycił się na Twitterze Dominik Tarczyński, europoseł PiS. Tak się składa, że nowy prezydent Argentyny to gospodarczy skrajny liberał, światopoglądowo właściwie libertarianin. Tarczyńskiemu odpowiedział Mikołaj Pisarski, prezes Instytutu im. Ludwiga von Misesa (jednego z ojców klasycznego liberalizmu, pochodzącego zresztą z Galicji, urodzonego we Lwowie): „Czy pan jest normalny? Przecież pańska etatystyczna działalność publiczna, pańska antywolnościowa formacja polityczna i pańskie obecne miejsce pracy to są odpowiednio trzy kolejne rzeczy, które Milei zlikwidowałby piłą mechaniczną, gdyby mu tylko pozwolono”. Odpowiedzią był ban nałożony na Pisarskiego przez Tarczyńskiego. Cóż...
Rozdwojenie jaźni
Tak się składa, że okrzyk europosła PiS był bardzo charakterystyczny, a Pisarski doskonale wychwycił jego fałsz. Politycy partii, która właśnie traci władzę, miewali tego typu rozdwojenie jaźni wielokrotnie. Weźmy choćby głośne wystąpienie Jarosława Kaczyńskiego 11 listopada w Krakowie. Prezes PiS przedstawił tam rozbudowaną diagnozę niemieckich ambicji i dążeń w stosunku do UE oraz mechanizmów, za pomocą których Berlin zamierza te dążenia zrealizować. I właściwie trudno się z nim nie zgodzić.
Czytaj więcej
Ma być jeszcze ostrzej, brutalniej i twardziej. Tyle tylko, że raczej nie wypali.
Problem w tym, że przez dwie kadencje rząd tejże formacji, zwłaszcza odkąd kierowanie nim przejął Mateusz Morawiecki, nie tylko nie był w stanie skutecznie sprzeciwić się żadnej kluczowej, niekorzystnej dla Polski decyzji Brukseli, ale więcej nawet: godził się na nie. Tak było z mechanizmem „pieniądze za praworządność”, tak było z decyzją kierunkową z grudnia 2020 r., prowadzącą do Fit for 55, tak było wreszcie z zadziwiającymi zobowiązaniami, wprowadzonymi do polskiego Krajowego Planu Odbudowy.
Nagłe olśnienia
Ale było tego więcej. Oto Mateusz Morawiecki nagle uznał, że dobrowolny ZUS dla przedsiębiorców to znakomity pomysł, podczas gdy wcześniej, kiedy to rozwiązanie promował rzecznik małych i średnich przedsiębiorców Adam Abramowicz, politycy PiS uznawali to niemal za sabotaż. Nie mówiąc już o tym, że sami przedsiębiorcy, mówiąc najdelikatniej, nie cieszyli się zbyt dużym zainteresowaniem ani szacunkiem rządzącej partii.