Jędrzej Bielecki: Nowy polski rząd ma szansę decydować o przyszłości UE

Reforma Wspólnoty, odbudowa Ukrainy, umocnienie flanki wschodniej NATO: Paryż, Berlin i Bruksela chcą włączyć nowy polski rząd do wąskiego grona krajów, które decydują o przyszłości zjednoczonej Europy.

Publikacja: 16.10.2023 15:19

Donald Tusk

Donald Tusk

Foto: AFP

To było zagranie pokerowe. Po nieudanej wizycie w Polsce latem zeszłego roku przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen przyjęła ostry kurs wobec ekipy PiS. Nie będzie pieniędzy nie tylko z Funduszu Odbudowy, ale i nowego, „normalnego” budżetu Unii dopóki nad Wisłą nie zostanie odbudowane państwo prawa - uznała. 

Wybory 2023 w Polsce: Zagrywka Ursuli von der Leyen przyniosła owoce

Strategia była ryzykowna. Wpychając nasz kraj w rolę płatnika netto do kasy Brukseli, von der Leyen mogła doprowadzić do wzmożenia nastrojów antyeuropejskich w polskim społeczeństwie i ostatecznie utrwalić rządy PiS. Szefowa KE brała jednak pod uwagę szerszy, europejski kontekst. Przy wsparciu Paryża i Berlina uznała, że to jedyny sposób na powstrzymanie narastającej fali nacjonalistycznego populizmu w całej Europie. Niemka wyciągnęła wnioski z błędów swojej dawnej szefowej Angeli Merkel, która tolerując przez lata dławienie wolności przez Viktora Orbana, w końcu zachęciła do pójścia tym tropem Jarosława Kaczyńskiego. Nie chciała, aby tą ścieżką poszli pod kierunkiem Giorgi Meloni Włosi czy w przyszłości, w razie zdobycie Pałacu Elizejskiego przez Marine Le Pen, Francuzi.

Czytaj więcej

Jędrzej Bielecki: Donald Tusk został królem Europy

W niedzielę okazało się, że strategia von der Leyen przyniosła oczekiwane w europejskiej centrali owoce. Przyczyniła się do wykrystalizowania się jasnego wyboru, przed jakim stanęli polscy wyborcy. Albo margines Unii, a nawet droga prowadząca do polexitu, albo powrót do twardego jądra zjednoczonej Europy.

Wybory w Polsce zapowiedzią nowego rozdania kart w Europie

Sukces demokratycznej opozycji w Polsce dodaje więcej otuchy innym krajom Unii, które muszą się liczyć z narastającym poparciem dla nacjonalistycznego populizmu. Ale wyniki wyborów nad Wisłą oznaczają więcej: to zapowiedź nowego rozdania kart w zjednoczonej Europie.

Można spodziewać się, że dość szybko, zapewne na początku przyszłego roku, Komisja Europejska uwolni około 30 mld euro z Funduszy Odbudowy dla naszego kraju. To będzie decydujący krok na drodze do powrotu Polski z marginesu Unii, na jaki została w ostatnich latach zepchnięta. Nasz kraj odzyska też zdolność koalicyjną w Radzie UE, przez co nie będzie już permanentnie przegłosowywany, jak to się stało ostatnio choćby w sprawie polityki migracyjnej. 

Czytaj więcej

Niemieckie gazety o wyniku wyborów: „Polska to nie Węgry”.

Jednak Warszawę czeka teraz znacznie ważniejsze miejsce we Wspólnocie, niż to, które było jej udziałem przed 2015 rokiem. Tak się dzieje przede wszystkim dlatego, że przez te osiem lat zasadniczo zmienił się świat. Wojna w Ukrainie w sposób naturalny przesunęła środek ciężkości Wspólnoty na Wschód. Stąd do Warszawy dwa razy przyjechał Joe Biden, choć ani razu nie odwiedził Paryża czy Berlina. PiS tej szansy nie potrafił jednak wykorzystać, bo godząc w demokrację osłabiał jednolity front Zachodu przeciw Rosji, a pod koniec kampanii wyborczej prowadził politykę wręcz wymierzoną w Ukrainę. Ameryka musiała interweniować w Polsce w sprawie wolności wyborów (Lex Tusk) i mediów (TVN).

Po wyborach: Polska zacznie kształtować Unię Europejską?

Ale znaczenie Polski rośnie teraz także z powodu złej kondycji, w jakiej znajdują się pozostałe kraje Unii. Pozbawiony większości w Zgromadzeniu Narodowym Emmanuel Macron, nie jest już w stanie samodzielnie przekształcić Europy w ważnego gracza na scenie międzynarodowej. Niemcy balansują na skraju recesji i znów stają przed wyzwaniem skrajnej prawicy. Nie działa też francusko-niemiecki tandem, tak wiele różni oba kraje, gdy idzie o wizję polityki zagranicznej i obronnej czy energetycznej. Nowy, proeuropejski polski rząd ze zdecydowaną większością w Sejmie, będzie więc atrakcyjnym partnerem dla tej dwójki. Po raz pierwszy w swojej 32-letniej historii Trójkąt Weimarski może przekształcić się w swoisty dyrektoriat Europy. 

Znaczenie Polski rośnie teraz także z powodu złej kondycji, w jakiej znajdują się pozostałe kraje Unii

Taki dyrektoriat miałby do podjęcia szereg kluczowych decyzji. Czy przygotowanie Unii do przyjęcia Ukrainy musi oznaczać rezygnację z prawa weta przy podejmowaniu decyzji w sprawach zagranicznych czy finansowych przez Radę UE? Na ile należy opóźnić kosztowną walkę z ociepleniem klimatu aby powstrzymać wzrost poparcia dla populistów? Kto i na jakich warunkach ma odbudować Ukrainę? Czy we wzmocnienie flanki wschodniej NATO powinny zostać włączone wszystkie kraje Unii, także Niemcy?

O wszystkich tych sprawach będzie teraz współdecydowała Polska. To oznacza odsunięcie idei Europy „wielu prędkości”, o jakiej znów zaczęto mówić głośno w Brukseli. Utrzymanie Unii w jej obecnych granicach znów stało się nie tylko możliwe, ale wręcz prawdopodobne. 

To było zagranie pokerowe. Po nieudanej wizycie w Polsce latem zeszłego roku przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen przyjęła ostry kurs wobec ekipy PiS. Nie będzie pieniędzy nie tylko z Funduszu Odbudowy, ale i nowego, „normalnego” budżetu Unii dopóki nad Wisłą nie zostanie odbudowane państwo prawa - uznała. 

Wybory 2023 w Polsce: Zagrywka Ursuli von der Leyen przyniosła owoce

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Publicystyka
Rusłan Szoszyn: Gruzja o krok od przepaści
Publicystyka
Ćwiek-Świdecka: Czy nauczyciele zagłosują na KO? Nie jest to już takie pewne
Publicystyka
Tomasz Grzegorz Grosse, Sylwia Sysko-Romańczuk: Gminy wybiorą 3 maja członków KRS, TK czy RPP? Ochrona przed progresywnym walcem
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Dlaczego Tusk przerwał Trzeciej Drodze przedstawianie kandydatów na wybory do PE
Publicystyka
Annalena Baerbock: Odważna odpowiedzialność za wspólną Europę