PSL i Polska 2050 organizując kongres gospodarczy, liczy, że wyłuska wystarczającą liczbę wolnorynkowych wyborców KO oraz umiarkowanych wyborców Konfederacji, by przy kolejnych sondażach nie oglądać się nerwowo za siebie sprawdzając jak blisko jest próg wyborczy.
Konwencja Trzeciej Drogi: Polska 2050 i PSL jak dawna PO i UPR
Szymon Hołownia i Władysław Kosiniak-Kamysz wystąpili w sobotę jako rzecznicy polskich przedsiębiorców (zwłaszcza drobnych), samozatrudnionych, pracowitych self-made manów, a nawet zwolenników państwa minimum (z licznymi jednak zastrzeżeniami). – Te wybory będą o wolności gospodarczej – przekonywał Kosiniak-Kamysz, który w sobotę nie wyglądał jak potencjalny lider polskiej wsi lecz raczej jak rzecznik małych i średnich przedsiębiorstw. W tej samej roli wystąpił oczywiście Szymon Hołownia, dla którego było to jednak bardziej naturalne, bo cała koncepcja powołania Polski 2050 opierała się na byciu nową, lepszą Platformą Obywatelską wracającą do swoich liberalnych korzeni.
Czytaj więcej
Dwie niedziele handlowe w miesiącu, zielona energia, odliczanie składki zdrowotnej od podatku, rodzinny PIT, mieszkania na wynajem - takie między innymi obietnice składa koalicja PSL i Polski 2050 na miesiąc przed wyborami.
Hołownia i Kosiniak-Kamysz odmieniali przez wszystkie przypadki słowo „wolność”. – Uwolnimy polską energię, polskie mieszkania, polski handel, polskiego pracownika, polską edukację, polski potencjał demograficzny, polską przedsiębiorczość i polskiego przedsiębiorcę – wyliczał Hołownia. I ewidentnie w sobotę chodziło Trzeciej Drodze o puszczenie oka do wyborcy wolnościowego. Takiego, który w przeszłości głosował na PO czy Nowoczesną, może nawet na Ruch Palikota (jeśli wybierał się kierując programem gospodarczym, a nie postulatami światopoglądowymi). Ale również tego, który przychylnie patrzył na wolnościowe hasła głoszone przez Pawła Kukiza i Kukiz’15 (w czasach, gdy PiS był dla Kukiza partią socjalistyczną), a także na gospodarczy program Janusza Korwin-Mikkego i jego UPR oraz kolejnych inkarnacji tego ugrupowania (dziś – Nowa Nadzieja).
Nieprzypadkowo Kosiniak-Kamysz nawiązał w pewnym momencie do tzw. ustawy Wilczka – Świętego Graala wszystkich wolnościowców w Polsce, do której środowisko Konfederacji też często się odwołuje. Ustawa ta, uchwalona w momencie walenia się komunizmu, była skrajnie leseferystyczna – mówiąc w skrócie pozwalała w gospodarce robić wszystko to, co nie jest zakazane. Nigdy później w III RP tak sprzyjające rozpoczynaniu działalności gospodarczych przepisy nie obowiązywały, a próby deregulacji gospodarki podejmowane przez Janusza Palikota (pamiętacie jeszcze komisję Przyjazne Państwo?) czy Jarosława Gowina nigdy nawet nie zbliżyły się do owego karnawału przedsiębiorczości z początku lat 90-tych. Kosiniak-Kamysz sięgając po ten symbol wszedł na pole Konfederacji i Platformy Obywatelskiej z początku XXI wieku, gdy z list PO startowali kandydaci UPR Janusza Korwin-Mikkego.