W nawale rocznic gubi się Dzień Europy obchodzony jako święto Unii Europejskiej na pamiątkę ogłoszenia 9 maja 1950 roku „Deklaracji Schumana”, która zapoczątkowała jednoczenie się ledwie dyszącej po zniszczeniach wojennych Europy Zachodniej.

Robert Schuman, dwukrotny premier powojennej Francji, a ówcześnie minister spraw zagranicznych nie był sam; w opracowaniu deklaracji uczestniczył Konrad Adenauer, pierwszy kanclerz powojennych Niemiec, francuski polityk Jean Monnet i inni. Kierowało nimi przekonanie, że jeśli Europa się nie zjednoczy, to znowu dojdzie do wojny i Zachód nie sprosta sowieckiemu zagrożeniu: Stary Kontynent musi wnieść – u boku USA – swój wkład obronny, ale również pokazać, że zapewnia obywatelom wolność i dobrobyt. Tak powstała Europejska Wspólnota Węgla i Stali, której pierwszym przewodniczącym został właśnie Monnet. Z tego zalążka wyrosła potem Europejska Wspólnota Gospodarcza i wreszcie dzisiejsza Unia.

Czytaj więcej

Jerzy Surdykowski: Filozofia samobója

Wszystkich „ojców założycieli” Unii Europejskiej łączyło przekonanie, że celem ma być federalne państwo szanujące odrębności narodowe, ale zapewniające demokrację i sprawne działanie całości. Przed podobnym dylematem stanęły kiedyś młodziutkie Stany Zjednoczone Ameryki; czy mają być wspólnotą stanów łączących się jedynie dla realizacji wspólnych celów, czy jednak państwem federalnym? Ameryka u swych początków była przez dziesięć lat taką niesformalizowaną wspólnotą we wszystkich sprawach, zabiegającą o jednomyślność; na szczęście wybrała federację i stała się potęgą. Ale nie wybrała jej Unia, dlatego wciąż jest gospodarczą potęgą, ale politycznym zerem.

W dzisiejszej Polsce idea europejskiego państwa federalnego nie ma się dobrze. Rządząca partia uważa, że Bruksela zbyt wiele sobie pozwala, „Polska doświadcza dyskryminacji także ze względu na kompletny brak zrozumienia przez Zachód reform, które musiało przeprowadzić państwo wychodzące z postkomunizmu. Ze względu na wplątanie instytucji europejskich w wewnętrzne spory w państwie członkowskim pod hasłem »obrony praworządności«” – powiedział premier Morawiecki w swym marcowym wystąpieniu na uniwersytecie w Heidelbergu. Według tego poglądu komunizm czy też postkomunizm trwał do 2015 roku, a Unia powinna być bankomatem wypłacającym niemiecką forsę, wara jej od praworządności i demokracji w krajach członkowskich.