Jacek Nizinkiewicz: Tu nie chodzi o Jana Pawła II, ale o niezgodę na zamiatanie pedofilii pod dywan

PiS chce z „obrony” papieża Polaka uczynić polityczny oręż przedwyborczy, zapominając o ofiarach pedofilów i chcąc podwójnych standardów dla oprawców świeckich i kościelnych. Na to zgody być nie może.

Publikacja: 09.03.2023 15:25

Jan Paweł II

Jan Paweł II

Foto: Łukasz Gągulski, PAP

Materiały „Rzeczpospolitej” i TVN24 wzbudziły dyskusję na temat systemowego ukrywania przez niektórych duchownych przypadków pedofili w Kościele Katolickim. I słusznie, ponieważ przez lata był to temat tabu, a każda próba podjęcia go były uważana za „atakowanie Kościoła”.

Problem jest wielowymiarowy. Sprawę próbuje się upartyjniać i odwracać kota ogonem. Na to zgodzić się nie powinniśmy, ze względu na dobro ofiar i należną im sprawiedliwość. Jan Paweł II powtarzał: „Poznacie prawdę, a prawda Was wyzwoli”. A prawdą w tym przypadku nie są partyjne przekazy.

Czytaj więcej

Jak kardynał Karol Wojtyła kontrolował pedofila

Kościół nie jest siedliskiem zła i pedofilii, ale jak w każdej grupie zawodowej dochodziło tam do wynaturzeń i braku odpowiednich reakcji. Nie jest też tak, że Jan Paweł II przez cały swój pontyfikat i wcześniejszą posługę krył przestępców i pomagał tuszować zbrodnie. Gdyby tak było, to za jego pontyfikatu nie doszłoby do reakcji na przestępstwa w Kościele w Irlandii i USA. A przecież w końcu doszło tam do trzęsienia ziemi. Czy stało się to za późno i czy reakcja nastąpiła pod naciskiem opinii społecznej - to inna sprawa.

Dochodziło też do reakcji i w Polsce. Zaniechanie wymiaru kary przez trybunał kościelny ani nie przekreśla przestępstwa, ani nie zmazuje winy” – pisał we wrześniu 1971 r. ówczesny metropolita krakowski kard. Karol Wojtyła do ks. Józefa Loranca, skazanego za seksualne wykorzystanie kilku dziewczynek, który opuścił już mury więzienia. To słowa z listu, który w archiwach IPN odnaleźli dziennikarze „Rzeczpospolitej” – Tomasz Krzyżak i Piotr Litka. „Z materiałów archiwalnych, do których dotarliśmy, wynika, że w jego przypadku kard. Wojtyła podjął błyskawiczne, zgodne z kodeksem prawa kanonicznego (KPK), decyzje”- piszą dziennikarze „Rz”. Jak było w innych przypadkach? Czy kardynał Wojtyła wiedział i nic nie robił? Czy Jan Paweł II wiedział i wolał milczeć? To powinno być przedmiotem badań, a nie zmowy milczenia, w imię fałszywie pojętej dobrej pamięci o Janie Pawle II.

Nie jest tak, że Jan Paweł II przez cały swój pontyfikat i wcześniejszą posługę krył przestępców i pomagał tuszować zbrodnie

Z inicjatyw klubu PiS i PSL, na bieżącym posiedzeniu Sejmu będą głosowane dwie odrębne uchwały w sprawie obrony dobrego imienia św. Jana Pawła II. Uchwała PSL ma na celu upamiętnienie Jana Pawła II, a uchwała PiS jest odpowiedzią na ujawniane materiały medialne i jest próbą obrony przed „niszczeniem” papieża Polaka. PSL ze swoją łagodniejszą w wymowie uchwałą nie chce pozwolić PiS być jednym ugrupowaniem, stającym w obronie Jana Pawła II. Zresztą ludowcy nie tyle stają w obronie papieża, ile go upamiętniają.

"Polityczne złoto" dla PiS

Czy papież potrzebuje politycznej obrony? Partie polityczne na pewno potrzebuje politycznego oręża, jakim jest rzekomy atak na Kościół „komunistów i zdrajców”, jak mówi Marek Suski z PiS. A kto zdradził ofiary, do których dotarł Marcin Gutowski w reportażu TVN24, którymi Kościół się nie zainteresował, podobnie jak wymiar sprawiedliwości? Kto odda im stracone lata i zadośćuczyni krzywdy? Partii rządzącej to nie obchodzi, bo to nie da punktów procentowych w sondażach. „Obrona” Kościoła i Jana Pawła II przed „komunistami i zdrajcami” to „polityczne złoto”. Tym bardziej w małych miejscowościach, do których dociera tylko Polskie Radio i TVP, z którego Polacy prawdy się nie dowiedzą.

Czytaj więcej

PSL z własną uchwałą o Janie Pawle II. Emocje w Sejmie

Taktyka pod tytułem „obrona Kościoła” była już stosowana, gdy „Rzeczpospolita” pisała o zarzutach wobec abp. Juliusza Paetza. Abp Marek Jędraszewski bronił Paetza mówiąc o „ataku na Kościół”. Tak samo, jak dzisiaj nie chce prawdy o Kościele. Stolica Apostolska nałożyła na abp. Paetza, po upublicznieniu oskarżeń o molestowanie kleryków z poznańskiego seminarium, zakazy liturgiczne, a z czasem także zakazała mu udziału w publicznych uroczystościach, jednak nie wytoczono mu procesu w celu pociągnięcia do odpowiedzialności karnej za przypisywane mu czyny. Z czasem Paetz brał też udział w publicznych uroczystościach kościelnych. Czy tak wygląda sprawiedliwość?

Czy sprawiedliwym jest, że Kościół blokuje swoje archiwa? Czy normalnym jest, że metropolita krakowski Marek Jędraszewski nie pozwala badać i opisywać kościelnych dokumentów? Czy tak ma wyglądać prawo, że jeden ksiądz przenoszony z parafii do parafii molestował 95 chłopców, a ówczesny bp Wiktor Skworc wysłał go na Ukrainę, gdzie dopuścił się kolejnych przestępstw? Podobnych przypadków jest więcej. Tego chce bronić PiS? Wszyscy powinniśmy być równi wobec prawa, bez względu na wyznanie, status społeczny, poglądy, kolor skóry, płeć, orientację seksualną itd.

PiS chce, żeby Kościół był państwem w państwie. A to nie jest normalne. Wszystkie archiwa kościelne powinny być udostępnione dla śledczych i dziennikarzy zajmujących się odkrywaniem prawdy. Dziwi w tej sprawie milczenie ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro. Dziwi też milczenie kard. Stanisława Dziwisza, który mógłby stanąć w prawdzie. Ofiarom pedofili ta prawda się należy.

O ofiarach nie ma uchwał

A co z Janem Pawłem II? Gdyby wszystkie sprawy nagłośnione przez dziennikarzy „Rzeczpospolitej” i TVN24 wyszły na światło dzienne przed beatyfikacją, proces może trwałby dłużej. A może skończyłby się inaczej. Tego już się nie dowiemy, bo otoczeniu papieża wyjątkowo śpieszno było do beatyfikacji Jana Pawła II. Wszelkie wątpliwości wobec papieża Polaka powinny być wyjaśnione na etapie procesu beatyfikacyjnego. Ale nie zostały. Kiedyś proces beatyfikacyjny rozpoczynano 50 lat po śmierci danej osoby. Później Jan Paweł II skrócił termin do pięciu lat, czego w przypadku papieża Polaka nie przestrzegano. Dlaczego? Żeby nie można było zadać trudnych pytań o świętego?

Dzisiaj widzimy, że Kościół popełnił błędy. Ofiary tych błędów wciąż żyją. Ich troską powinien otoczyć Kościół, państwo, a może nawet i partia, która ma w nazwie „prawo” i „sprawiedliwość”.

Zbrodnie pedofilii i ich tuszowanie nie może podlegać przedawnieniu. Sprawiedliwość jesteśmy winni skrzywdzonym i ich bliskim, których życie zniszczono. Zacznijmy od empatii wobec ofiar, nie wobec księży, którzy popełniali błędy. Zacznijmy od otwarcia archiwów kościelnych i niech duchowni będą wobec prawa równi ze świeckimi. Zacznijmy od opowiedzenia się po stronie ofiar, nie krzywdzicieli. I nie róbmy z krzywdy ludzkiej polityki, bo ani to prawe, ani sprawiedliwe. O ofiarach nie ma żadnych uchwał.

Materiały „Rzeczpospolitej” i TVN24 wzbudziły dyskusję na temat systemowego ukrywania przez niektórych duchownych przypadków pedofili w Kościele Katolickim. I słusznie, ponieważ przez lata był to temat tabu, a każda próba podjęcia go były uważana za „atakowanie Kościoła”.

Problem jest wielowymiarowy. Sprawę próbuje się upartyjniać i odwracać kota ogonem. Na to zgodzić się nie powinniśmy, ze względu na dobro ofiar i należną im sprawiedliwość. Jan Paweł II powtarzał: „Poznacie prawdę, a prawda Was wyzwoli”. A prawdą w tym przypadku nie są partyjne przekazy.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Publicystyka
Jacek Czaputowicz: Nie łammy nuklearnego tabu
Publicystyka
Maciej Wierzyński: Jan Karski - człowiek, który nie uprawiał politycznego cwaniactwa
Publicystyka
Paweł Łepkowski: Broń jądrowa w Polsce? Reakcja Kremla wskazuje, że to dobry pomysł
Publicystyka
Jakub Wojakowicz: Spotify chciał wykazać, jak dużo płaci polskim twórcom. Osiągnął efekt przeciwny
Publicystyka
Tomasz Krzyżak: Potrzeba nieustannej debaty nad samorządem