Lektura wywiadu Jarosława Kaczyńskiego w „Sieciach” to rozrywka wielopoziomowa i o różnych odcieniach. W zależności od tego, który fragment czytamy i jaki jest nasz nastrój, reakcja waha się od rozbawienia w duchu niemal montypythonowskim, poprzez umiejętnie podsycane napięcie, aż po niedowierzanie i irytację.
Weźmy już same pytania – toż to właściwie godny oddzielnej uwagi wątek. Ot, choćby coś takiego: „Przekładając na konkret – co dziś znaczy »koniec tego dobrego« powiedziane wobec grającej bezprawnie, bezczelnie łamiącej traktaty unijne, używającej szantaży Komisji Europejskiej?”. Jeśli ktoś chciałby, żeby dziennikarze byli nadal dziennikarzami i nie pasuje mu ich funkcjonowanie jako nieformalnych rzeczników tej czy innej strony, to może się zirytować. Ale przecież w gruncie rzeczy to namolne wazeliniarstwo jest nawet dość zabawne.