Gdyby uznać obecny czas za prekampanię, to wyraźnym jej zwycięzcą jest opozycja, a konkretnie Platforma. Od kilku tygodni wszystko jej wychodzi, a przeciwnik sam popełnia błędy i potyka się o swoje nogi. Jeśli nie zdarzy się nic nadzwyczajnego, wybory 2023 roku zakończą się przegraną PiS.
Sukcesem PO jest z pewnością wprowadzenie do debaty publicznej pomysłu czterodniowego tygodnia pracy. Musi spodobać się wyborcom – nie tylko lewicy, ale także Zjednoczonej Prawicy. Pewnie z tego właśnie powodu został sformułowany przez Donalda Tuska. I choć on sam mówił, że program będzie „pilotażowy” i wcale nie musi wejść w życie, to wszyscy przyjęli to jako część programu politycznego. Przyczynili się do tego także działacze PiS, z jego prezesem na czele, którzy zaatakowali tę ideę – tym samym dodając jej znaczenia i przyczyniając się do jej rozpowszechnienia wśród szerokich rzesz elektoratu (także własnego).