Marcin Roszkowski: Ukraińska lekcja dla Polski

Wojnę wygrywa się także dzięki komunikacji strategicznej – pisze prezes Instytutu Jagiellońskiego.

Publikacja: 22.06.2022 19:01

Wołodymyr Zełenski

Wołodymyr Zełenski

Foto: AFP

Inwazja Rosji na Ukrainę miała być kilkudniowym spacerkiem obrazującym potęgę rosyjskiej armii, a stała się krwawą łaźnią dla wojsk Kremla. Heroiczna obrona Ukrainy przed inwazją nie byłaby możliwa bez wsparcia sprzętowego, wojskowego, wywiadowczego i logistycznego ze strony państw NATO, a także ochotników z całego świata, którzy jako wolontariusze przybyli pomagać Ukraińcom w walce z agresorem.

To wszystko nie miałoby miejsca, gdyby nie mądra i konsekwentna komunikacja strategiczna ukraińskiego państwa. Komunikacja, która ma wywołać określone emocje wśród adresatów jej przekazów. Wojna w Ukrainie pokazuje w praktyce, że dzisiejsze konflikty zbrojne w dużej mierze wygrywa się nie tylko czołgami, samolotami czy okrętami, lecz poparciem światowej opinii publicznej.

Znaczenie opinii publicznej w społeczeństwach demokratycznych ma ogromny wpływ na decyzje podejmowane przez polityków w tych państwach. Jej nacisk jest często silniejszy niż prośby i groźby płynące kanałami dyplomatycznymi.

Narracja dla swoich...

Ukraińcy od początku konfliktu konsekwentnie tworzyli swój obraz w oczach społeczności międzynarodowej. Obraz ofiary bezwzględnej agresji, której należy się pomoc, która została sama, której prezydent pozostał w kraju mimo propozycji ewakuacji. Dla obeznanych z Pismem Świętym obraz ten przypomina walkę Dawida z Goliatem. Dawidem jest Ukraina, mała, rzucona na pożarcie Rosji – Goliatowi, który miał szybko uporać się ze swoim przeciwnikiem.

Komunikacja strategiczna działa wielowymiarowo. Zarówno na użytek wewnętrzny, czego doskonałym przykładem jest wykreowany wizerunek bohaterskiego asa przestworzy, niszczącego kolejne samoloty rosyjskich sił powietrznych nad Kijowem, nazywanego „Duchem Kijowa”. Ukraiński aparat informacji codziennie podawał nową informację o zwycięskich potyczkach i rosnącym dorobku pilota widmo. Kolejnym przykładem działania na wewnętrzny użytek, budującym morale, była opowieść o bohaterskiej postawie pograniczników stacjonujących na Wyspie Węży, zlokalizowanej 70 km od brzegów Odessy na Morzu Czarnym. Według początkowych informacji załoga ta miała wiele godzin opierać się rosyjskim wojskom, po czym w całości ponieść śmierć na posterunku.

Później okazało się, że żołnierze zostali wzięci do niewoli przez Rosjan. Jednak w początkowej fazie konfliktu historia ta zagrzewała ukraińskich obrońców do boju i dodawała im odwagi.

Miała też epizod związany z odpowiedzią ukraińskich żołnierzy na słowa dowódcy krążownika rakietowego Moskwa, który wezwał obrońców do złożenia broni. Ci odpowiedzieli mu kultowym już zwrotem „Russkij wojennyj korabl, idi nach...”. Doczekał się on nawet oficjalnego znaczka pocztowego, którego premiera miała miejsce w dniu zatopienia przez siły ukraińskie owego krążownika.

...i dla zagranicy

Dla Zachodu przygotowana była inna narracja, polegająca na podkreśleniu dysproporcji sił obrońcy i najeźdźcy. Ukraińcy nie chwalili się swoimi czołgami, artylerią czy atakami lotnictwa. Chwalili się natomiast słabo wyposażonymi oddziałami terytorialnej obrony czy żołnierzami z granatnikami otrzymanymi od państw zachodnich. W zachodniej infosferze wykuł się dzięki temu wizerunek starcia armii wręcz partyzanckiej z przeważającymi zagonami pancernymi Rosji. To skłaniało społeczeństwa państw zachodnich do nacisków i wezwań swoich rządów do dostaw czołgów, artylerii czy samolotów.

Czytaj więcej

Wicepremier Ukrainy Mychajło Fedorow: W cyberprzestrzeni trwa brutalna walka

Rzeczywistość jest jednak nieco inna. Ukraińska armia posiadała jedne z najliczniejszych i najsilniejszych wojsk pancernych w Europie. Podobnie wyglądała sprawa z artylerią. Co ważne, tak w 2014 i 2015 r., jak i teraz największe straty po obu stronach zadaje właśnie artyleria – zarówno ta rakietowa, jak i lufowa.

Duży wpływ mają również regularne wystąpienia prezydenta Zełenskiego na forach parlamentów narodowych. Tam przedstawia on ukraiński punkt widzenia i prosi o pomoc dla armii. Zełenski stał się bohaterem i to też ma ogromny, pozytywny wydźwięk komunikacyjny.

Dwa ośrodki

Ta sprawna komunikacja strategiczna nie jest przypadkiem. To spójna, skoordynowana i zaplanowana operacja ukraińskiego państwa. Ukraińcy przygotowywali się do obecnej wojny już od dłuższego czasu. Również pod kątem prowadzenia komunikacji strategicznej.

Na początku 2021 r. powstały dwa ośrodki rządowe, których zadaniem było prowadzenie i koordynowanie komunikacji rządu ze społeczeństwem, a także odbiorcą spoza Ukrainy. Pierwszym z nich jest Centrum Przeciwdziałania Dezinformacji powołane przy Radzie Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy, drugim – Centrum Komunikacji Strategicznej i Bezpieczeństwa Informacyjnego podległego Ministerstwu Kultury i Polityki Informacyjnej. Obie instytucje ściśle współpracują.

Doświadczenia ukraińskie pokazują, że posiadanie sprawnego aparatu i narracji strategicznej jest koniecznością we współczesnych czasach kryzysów i konfliktów zbrojnych. Dziś informacja o odpowiednim nacechowaniu ma siłę oddziaływania równą sile broni jądrowej. Od tego, czy nas popiera świat, czy nie, często zależy być albo nie być. Gdyby nie wsparcie Zachodu dla Ukrainy, Rosja już dawno osiągnęłaby swoje cele strategiczne.

Szybka odpowiedź na dezinformację

Ukrainie zbudowanie sprawnych ciał odpowiedzialnych za komunikację zajęło nieco ponad rok. To też jest lekcja dla nas.

Polska jako państwo dziś już frontowe musi przygotować strategię komunikacji zarówno na użytek wewnętrzny, jak i przede wszystkim na użytek zewnętrzny. Pewne doświadczenie dał nam kryzys na granicy z Białorusią. Jednak nie wystarczy powołać jednej czy drugiej anglojęzycznej telewizji czy zorganizować happeningi w stolicach państw europejskich.

Aby komunikacja strategiczna była skuteczna, musi mieć silne podwaliny i musi być ściśle koordynowana. Warto, aby polski rząd stworzył odpowiedzialny za to ośrodek, korzystając z doświadczeń płynących z Ukrainy.

Najważniejsze, aby taki ośrodek działał systematycznie, a pracownicy byli dyspozycyjni, by móc na bieżąco reagować na zmieniającą się sytuację w kraju i na świecie. Przykład ukraiński pokazuje, że dzięki posiadaniu odpowiednich instytucji informacyjnych władze Ukrainy mogą codziennie przekazywać ludziom na całym świecie swoje informacje i przedstawiać swój punkt widzenia.

Korzyści w momencie próby

W Polsce ośrodek odpowiedzialny za takie działania nie musiałby być dużą strukturą, mogłaby być ona umiejscowiona np. w Kancelarii Premiera. Musieliby ją za to tworzyć ludzie z doświadczeniem, potrafiący szybko reagować na wydarzenia i pojawiające się w przestrzeni medialnej informacje, dezinformacje czy tzw. fake newsy.

W zależności od zapotrzebowania, gdyby wymagała tego sytuacja, można byłoby np. czasowo poszerzać to grono o osoby z kręgów eksperckich czy specjalistów z danych dziedzin. Tak by wychodzące do opinii publicznej komunikaty były z jednej strony przygotowane profesjonalnie, z drugiej zaś zrozumiałe dla społeczeństwa.

Tak jak czerpiemy z tej wojny doświadczenia militarne, np. aktualizując politykę zakupową sprzętu wojskowego, tak powinniśmy również myśleć o komunikacji strategicznej. To nie jest wyzwanie organizacyjne ani kosztowe, natomiast korzyści mogą być nie do przecenienia, zwłaszcza w momencie próby.

Marcin Roszkowski jest prezesem Instytutu Jagiellońskiego, przedsiębiorcą, politologiem. Był m.in. wicedyrektorem Biura Spraw Międzynarodowych w Kancelarii Prezydenta RP

Inwazja Rosji na Ukrainę miała być kilkudniowym spacerkiem obrazującym potęgę rosyjskiej armii, a stała się krwawą łaźnią dla wojsk Kremla. Heroiczna obrona Ukrainy przed inwazją nie byłaby możliwa bez wsparcia sprzętowego, wojskowego, wywiadowczego i logistycznego ze strony państw NATO, a także ochotników z całego świata, którzy jako wolontariusze przybyli pomagać Ukraińcom w walce z agresorem.

To wszystko nie miałoby miejsca, gdyby nie mądra i konsekwentna komunikacja strategiczna ukraińskiego państwa. Komunikacja, która ma wywołać określone emocje wśród adresatów jej przekazów. Wojna w Ukrainie pokazuje w praktyce, że dzisiejsze konflikty zbrojne w dużej mierze wygrywa się nie tylko czołgami, samolotami czy okrętami, lecz poparciem światowej opinii publicznej.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Publicystyka
Maciej Wierzyński: Jan Karski - człowiek, który nie uprawiał politycznego cwaniactwa
Publicystyka
Paweł Łepkowski: Broń jądrowa w Polsce? Reakcja Kremla wskazuje, że to dobry pomysł
Publicystyka
Jakub Wojakowicz: Spotify chciał wykazać, jak dużo płaci polskim twórcom. Osiągnął efekt przeciwny
Publicystyka
Tomasz Krzyżak: Potrzeba nieustannej debaty nad samorządem
Publicystyka
Piotr Solarz: Studia MBA potrzebują rewolucji