Pod wpływem obserwacji zachowania Eichmanna, Arendt doszła do wniosku, że był on jedynie bezmyślnym trybikiem w maszynie zagłady. Tą opinię potwierdził w swoich książkach Szymon Wiesenthal, który podkreślał, że zło wbrew wszelkim zewnętrznym oznakom może czaić się w każdym człowieku. Swoją książką Arendt ściągnęła na siebie lawinę całkowicie absurdalnych oskarżeń, że "gardzi ludzkością", i że chce "uniewinnienia zbrodni nazistowskich". 26 października 1966 r. na łamach lewicowego tygodnika „Le Nouvel Observateur” ukazał się nawet pożałowania godny artykuł pt. "Czy Hannah Arendt jest nazistką?". Paszkwil zarzucał pisarce, że nie chce zbrodniarzom przypisywać ich szatańskich cech.