W światowej polityce tworzy się nowy układ sił. Jego determinantą będą Chiny. Teoretycznie w Polsce zdajemy sobie z tego sprawę i dyskutujemy o ich roli w kształtowaniu światowej polityki, zmiana ta ma jednak dużo większe znaczenie, niż to dostrzegamy. Na naszych oczach tworzy się nowy świat i kończy czas „międzyepoki". Nowy porządek światowy wymaga redefinicji roli Polski w polityce międzynarodowej, bo m.in. wpływa na nasze relacje z USA.
Zachodnie złudzenia
Oś globalnej polityki przeniosła się z Atlantyku na Pacyfik. Konflikt amerykańsko-chiński będzie wyznaczał główne wydarzenia w tym stuleciu. Kiedy na początku XXI w. były podejmowane decyzje o zaakceptowaniu udziału Chin w Światowej Organizacji Handlu (WTO), amerykańskie elity były przekonane, że właściwą odpowiedzią na chińskie wyzwanie jest wciągnięcie ich do współpracy. Przykłady Japonii, Korei Płd., a nawet Tajwanu potwierdzały przekonanie, że kraje azjatyckie w miarę ekonomicznego i cywilizacyjnego rozwoju są w stanie zaakceptować i przyjąć zasady liberalnej demokracji, kapitalistycznej własności i praw człowieka. Zawsze przecież lepiej handlować, niż walczyć. Kapitalistyczna wiara w handel jako dobro mitygujące wszelkie konflikty była powszechna. Chińska fabryka świata miała w miarę upływu czasu stać się integralną częścią światowego porządku, a wzrost dobrobytu przyczynić do rozwoju demokracji i wolności. Przekonywali o tym liczni intelektualiści.
Dzisiaj już widać, że były to złudzenia i niedoszacowanie chińskiej tożsamości. Chiny jak najbardziej chcą być częścią światowego porządku, ale na własnych warunkach, i dysponują ku temu potencjałem ekonomicznym, militarnym i ideowym. Ekonomicznie są już drugą gospodarką świata i tylko kwestią czasu jest, kiedy zostaną pierwszą. Co ważniejsze – ich konkurencyjność nie jest już w większej części oparta na niskich kosztach i odtwórczości. Chiny dysponują nowoczesnymi technologiami cyfrowymi, a ich koncerny wyznaczają trendy w nowoczesnej gospodarce. Udowodniły już, co było przedmiotem wątpliwości jeszcze dekadę temu, że mają potencjał, by rozwijać najnowsze technologie, nieoparte już tylko na szpiegowaniu i kopiowaniu osiągnięć innych krajów.
Trzeba podkreślić jeszcze jeden ważny element – państwa azjatyckie są w stanie dynamicznie się rozwijać, opierając się tylko na współpracy wewnątrz Azji. Jako warunku rozwoju nie potrzebują już ani technologii, ani kapitału, ani rynków wewnętrznych państw Zachodu. Militarnie Chiny dysponują najliczniejszą armią świata i drugim na świecie budżetem na wydatki zbrojeniowe, choć trzeba zaznaczyć, że część aktywności chińskiej armii skierowana jest do wewnątrz – zapewnia stabilność, jedność i bezpieczeństwo wewnętrzne tego wielkiego i pełnego sprzeczności kraju.
Koniec samoizolacji
Chiny na dzisiaj militarnie nie są jeszcze gotowe do globalnego konfliktu z USA. Zgodnie z zasadami strategii wypracowały technologie odstraszania, dzięki którym są w stanie efektywnie prowadzić walkę, a może nawet zwyciężyć marynarkę USA na wodach Pacyfiku w bezpośredniej bliskości Chin kontynentalnych. Rozbudowa floty lotniskowców jest potwierdzeniem zerwania z tradycją samoizolacji.