Śledczy zadadzą pytania, które zaskoczą premiera?

Donald Tusk twierdzi, że nie przygotowuje się na czwartkowe przesłuchanie przed sejmową komisją

Publikacja: 31.01.2010 21:24

Premier Donald Tusk

Premier Donald Tusk

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński Robert Gardziński

– Nie wiem, na czym miałoby polegać przygotowanie. Przed komisją będę mówił bardzo otwarcie i szczerze, co wiem, co się stało i co pamiętam. Nie będę się jakoś specjalnie psychicznie przygotowywał. Niech się komisja przygotuje – zakomunikował premier w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej". Jej dziennikarze, całkiem zresztą słusznie, wyrazili swoje niedowierzanie.

Ale już jakiś czas temu z otoczenia szefa rządu dobiegły pogłoski, że Tusk mówił do swoich współpracowników, iż nie zamierza w jakiś szczególny sposób przygotowywać się do przesłuchania. Miał powiedzieć, że jest pewien swojej przewagi retorycznej, intuicji i doświadczenia z konfrontacyjnych debat.

Istotnie Tusk jest jednym z najlepszych polskich mówców parlamentarnych. Wygrał także dwie debaty przedwyborcze w 2007 r. (choć jak twierdzą niektórzy politycy SLD, tę z Aleksandrem Kwaśniewskim wygrał, bo eksprezydent celowo oddał mu pole, by łatwiej mógł pokonać Jarosława Kaczyńskiego). Pokrzepiający musiał być też efekt przesłuchań Zbigniewa Chlebowskiego i Mirosława Drzewieckiego – obaj politycy, stojąc na, zdawałoby się, straconych pozycjach, wypadli stosunkowo dobrze.

Dziś wszystko wskazuje na to, że Tusk obroni się znacznie lepiej niż słabszy w retorycznych bojach Drzewiecki.

[wyimek]Premier zapewne podkreśli tezę o zastawionej na niego przez CBA pułapce[/wyimek]

Z grubsza znamy jego wersję wydarzeń. Przedstawił ją 1 października 2009 r., od razu po wybuchu afery (ale mówił też wtedy o swoim przekonaniu co do niewinności Drzewieckiego i o tym, że go nie zdymisjonuje ze stanowiska ministra sportu). Podobną wersję przedstawił w wywiadzie dla "GW". Zapewne podkreśli tezę o zastawionej na niego pułapce i politycznej prowokacji Mariusza Kamińskiego. Będzie twierdził, że kontakty Chlebowskiego i Drzewieckiego z biznesmenami były naganne, ale nie doszło do popełnienia przestępstwa – czyli nie musiał zawiadamiać prokuratury. Winę za przeciek być może przerzuci na CBA, co wyraźnie zasugerował w wywiadzie. – Moja reakcja była zupełnie inna niż poprzedników – mówił dziennikarzom i odrzucił porównania z aferą Rywina, bo przecież rozliczył już winowajców.

A co najważniejsze – odkryminalizuje aferę, przerzucając odpowiedzialność na PiS jako mocodawcę Kamińskiego.

Wie też, czego może się spodziewać. Będzie pytany o szereg spotkań – np. 30 lipca 2009 r., z sierpnia tego samego roku (14, 18, 19, 26) oraz z września.

Ciekawie co odpowie na pytanie o to, kiedy zainicjował pracę nad nową ustawą hazardową. Jak zrelacjonuje przebieg spotkania z Kamińskim? Czy jego wersja będzie zbieżna z zeznaniami Jacka Cichockiego i Michała Boniego? Bo już widać różnicę między tym, co powiedzieli Cichocki i Boni. Powinno paść pytanie, dlaczego nie chciał widzieć notatki, w której wiceminister finansów Jacek Kapica opisał swoje spotkanie z Chlebowskim. Oczywistością jest też wielki blok pytań o przeciek. To właśnie jest newralgiczna i dla Tuska, i dla komisji sprawa.

Przesłuchanie premiera będzie trwało bardzo długo. Ile – to już zależy od przyzwoitości przewodniczącego komisji Mirosława Sekuły (PO), który może chcieć skrócić męczarnie szefa swojej partii. Przesłuchanie premiera Leszka Millera przed komisją badającą aferę Rywina trwało w sumie trzy dni. Warto zresztą wspomnieć tamto przesłuchanie. Miller odpowiadał składnie na pytania, których się spodziewał. Do czasu, gdy Jan Rokita zaczął cytować regulamin pracy Rady Ministrów, czym udowodnił, że Miller nie zna zasad, które sam wprowadził, i na dodatek jego rząd ich nie przestrzegał. Wściekły Miller nazwał to ordynarną manipulacją, a obrażony Rokita zaczął zwracać się do niego "proszę świadka".

Tamta historia, a także przesłuchanie Drzewieckiego (który miał przygotowane odpowiedzi na oczywiste pytania, ale zaskoczyły go np. te o działalność jego współpracowników Marcina Rosoła i Piotra Wawrzynowicza) pokazują, że śledczy odbiją się od Tuska we frontalnym ataku. Wiedzą to i z pewnością każdy z opozycyjnych posłów szykuje coś, co zaskoczy premiera.

– Nie wiem, na czym miałoby polegać przygotowanie. Przed komisją będę mówił bardzo otwarcie i szczerze, co wiem, co się stało i co pamiętam. Nie będę się jakoś specjalnie psychicznie przygotowywał. Niech się komisja przygotuje – zakomunikował premier w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej". Jej dziennikarze, całkiem zresztą słusznie, wyrazili swoje niedowierzanie.

Ale już jakiś czas temu z otoczenia szefa rządu dobiegły pogłoski, że Tusk mówił do swoich współpracowników, iż nie zamierza w jakiś szczególny sposób przygotowywać się do przesłuchania. Miał powiedzieć, że jest pewien swojej przewagi retorycznej, intuicji i doświadczenia z konfrontacyjnych debat.

Pozostało 84% artykułu
Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości