Reklama

Partia zadowolonych z drugiego miejsca

Dlaczego III Kongres PiS był tylko rutynowym spotkaniem, nie zaś przełomowym wydarzeniem?

Aktualizacja: 08.03.2010 03:15 Publikacja: 08.03.2010 03:14

Spotykamy się, by nadać naszej pracy potężny impuls pracy dla Polski, dla narodu – przemówił w sobotę do delegatów ze swojej partii prezes PiS. Jednak z całego przemówienia Jarosława Kaczyńskiego do masowej wiedzy dotarła fraza o tym, że za kilka lat każdy Polak powinien być dostatecznie zamożny, by pozwolić sobie na wczasy w Egipcie lub Tunezji. [wyimek]W PiS dominują ludzie, którym spodobałyby się słowa „trwaj, chwilo, trwaj”[/wyimek]

To zdanie – zwykłe wyborcze kuszenie, które pasuje do retoryki wszystkich sił politycznych w Polsce i Europie – będzie tematem politycznych debat przez jeszcze długi czas. Niezależnie od manipulowania tym zdaniem w medialnych komentarzach prezes PiS sam zakłócił nim przekaz z własnego kongresu.

Ale też nic ciekawszego kongres PiS nie przyniósł. Główne jego wydarzenia były całkowicie przewidywalne. Ponowny wybór prezesa partii – bez realnej konkurencji i z dużą przewagą głosów – nikogo nie zaskoczył.

Podobnie wezwanie Lecha Kaczyńskiego do startu w wyborach prezydenckich było „oczywistą oczywistością”. Żadnego z przemówień nie da się nazwać rewolucyjnym. Wszystko było przejawem partyjnej rutyny, niekiedy w pozytywnym tego słowa znaczeniu, ale zupełnie bez czegoś, co by porwało działaczy i zaciekawiło zwykłych wyborców.

Jeden z delegatów w prywatnej rozmowie porównał kongres do zjazdu pracowników wielkiej korporacji. Polskie partie rzeczywiście zmieniły się w korporacje. Działa w nich całkiem sprawna biurokracja, powstają kolejne komórki, które często działają same dla siebie, zewnętrzny świat zaś jest im coraz mniej potrzebny. Tak jest z PiS (z PO nie inaczej, choć jej działacze dzięki dobrym sondażom wykazują się większym optymizmem).

Reklama
Reklama

Przeciętny poseł PiS w gruncie rzeczy jest zadowolony z obecnego stanu. Krytykował to już szmat czasu temu eurodeputowany Marek Migalski. Ale i podczas kongresu było widać, że nic tu się nie zmieniło. Sondaże PiS są frustrujące tylko z powodu porównań z PO i komentarzy mediów. Ale patrząc od wewnątrz, wygląda to inaczej. W wyborach do parlamentu PiS i tak ma szanse na co najmniej 25 – 30 proc. głosów. Każdy ze 150 posłów partii ma więc w praktyce zagwarantowaną reelekcję. Z tego powodu w PiS dominują ludzie, którym spodobałyby się słowa „trwaj chwilo, trwaj”. W nich nie ma woli walki o to, by coś zmienić.

Były na kongresie zdarzenia świadczące o tym, że jest w PiS grupa ludzi, którym jeszcze się chce. Udało się kilka merytorycznych spotkań – paneli np. o sytuacji międzynarodowej (z Edwardem Lucasem), o kobietach, sporcie itd. Jednak to nie przekaz z nich dotarł do opinii publicznej.

Spotykamy się, by nadać naszej pracy potężny impuls pracy dla Polski, dla narodu – przemówił w sobotę do delegatów ze swojej partii prezes PiS. Jednak z całego przemówienia Jarosława Kaczyńskiego do masowej wiedzy dotarła fraza o tym, że za kilka lat każdy Polak powinien być dostatecznie zamożny, by pozwolić sobie na wczasy w Egipcie lub Tunezji. [wyimek]W PiS dominują ludzie, którym spodobałyby się słowa „trwaj, chwilo, trwaj”[/wyimek]

Pozostało jeszcze 83% artykułu
Reklama
Publicystyka
Dziesięć lat od śmierci Jana Kulczyka. Jego osiągnieć nie powtórzył nikt
Publicystyka
Marek Cichocki: Najciemniejsze strony historii Polski
Publicystyka
Marek Kozubal: W 2027 r. będzie wojna? Naprawdę?
Publicystyka
Robert Gwiazdowski: Rekonstrukcja rządu Donalda Tuska jak Manifest PKWN
Publicystyka
Michał Szułdrzyński: Nowy plan Tuska: gospodarka, energetyka i specjalna misja Sikorskiego
Reklama
Reklama