Jarosław Kaczyński wprawdzie się zarzeka, że nie widzi możliwości powstania koalicji PiS – SLD, ale sam fakt, że spekulacje na ten temat się pojawiły, każe zadać pytanie: czy w polskiej polityce coś istotnego się zmieniło?[wyimek]Totalna wojna Platformy z PiS okazała się w pewnym sensie pozorna[/wyimek]
Okazuje się, że często używane w języku komentatorów życia publicznego pojęcie „sceny politycznej” straciło swoje znaczenie. Sugeruje ono, że istniejące w parlamencie partie polityczne da się ustawić – zupełnie jak na scenie w teatrze czy w kinie – od lewej do prawej.
Ostatnie miesiące pokazują jednak, że dotychczasowe uporządkowanie naszej polityki straciło ważność. Totalna wojna Platformy z PiS okazała się w pewnym sensie pozorna. Pozorna dlatego, że nawet lider Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński wspomniał ostatnio w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” o możliwej koalicji rządowej z Platformą, a więc z partią, z którą PiS obecnie jest najsilniej skonfliktowany.
Nietrudno sobie wyobrazić też porozumienie SLD z Platformą, szczególnie w sytuacji, gdy PO będzie po następnych wyborach potrzebować partnera do silnej parlamentarnej większości. Tym bardziej że porozumienia takiego nie wykluczył szef SLD Grzegorz Napieralski.
Efektem ubocznym wojny Platformy z PiS było zbliżenie parlamentarnej opozycji, czyli partii Kaczyńskiego i Napieralskiego. Stare powiedzenie mówi o tym, że przeciwności się przyciągają, jednak PiS i SLD łączy znacznie więcej niż tylko zwykłe podobieństwo przeciwieństw, stąd koalicji tych dwóch partii nie można dzisiaj wykluczyć.