Częściowo jest to zapewne reakcja obronna. Ludziom najwyraźniej trudno jest skonfrontować się z własnymi uprzedzeniami i powiedzieć sobie, że stanowisko ideologiczne, które zajmowali, było szkodliwe i niedobre. Antysemityzm, w moim przekonaniu, był bowiem jedną z największych trucizn, jakie zostały wpuszczone w obieg polskiej tożsamości. Odpowiedzialne za nią jest zaś środowisko endecko-katolickie. A czy ci ludzie będą potrafili wreszcie powiedzieć: mea culpa? Zobaczymy.
Czyli jest to problem ideologiczny?
To też problem historiografii. Okres II wojny światowej jest niesłychanie istotny, jeżeli chodzi o formowanie poczucia tożsamości narodowej. I podstawowym obowiązkiem historyków jest powiedzieć prawdę o tym, co się wydarzyło. A kluczowym wydarzeniem, które miało wówczas miejsce w Polsce, był Holokaust. Wymordowanie Żydów, zniszczenie jednej trzeciej ludności polskich miast, które się odbyło na oczach wszystkich. Historia okupacji, w której nie byłoby na to miejsca, jest nonsensem. Mówię o tym, opierając się na własnych doświadczeniach. W mojej, napisanej wiele lat temu, książce „Polish society under German Occupation“ (1979) na temat Żydów były dwa, trzy zdania. Tymczasem trzeba o tym mówić dużo i trzeba mówić prawdę. Choć jest ona bardzo bolesna.
W „Strachu“ pisze pan, że musimy zerwać z wizją przeszłości, w której Polacy byli tylko ofiarami i bohaterami...
W tej książce jest wiele opisów sytuacji, które nie pasują ani do jednego, ani do drugiego modelu. Polacy tak samo jak Ukraińcy, Litwini, Białorusini brali udział w Zagładzie. Mówię o tych społecznościach, wśród których Holokaust rozgrywał się w dużej mierze za sprawą czystego przypadku. Po prostu naziści uważali, że Słowianie to podludzie, i nie obchodziło ich, co sobie pomyślą o ich zachowaniu. W przeciwieństwie do tego, co działo się na Zachodzie, mordowali tu Żydów otwarcie.I, niestety, okoliczna ludność brała w tym udział. Polacy mordowali swoich współobywateli. W pierwszym rozdziale „Strachu“ opisałem wydarzenia ze wsi na Kielecczyźnie, gdzie ludność różnych wiosek wspólnym wysiłkiem, dyskutując i otwarcie omawiając tę kwestię, wymordowała ukrywających się w okolicy Żydów. To było dla nich normalne zdarzenie.
Mówi pan, że zachowania takie były typowe dla okupowanej przez Niemców Europy Wschodniej. W książce jest zaś mowa o typowo polskim endecko-katolickim klimacie, który umożliwił mordy. Ukraina nie jest jednak katolicka.