Donald Tusk jak samotny biały żagiel

Tadeusz Iwiński - Oświadczenie Donalda Tuska, że nie zamierza jechać do Pekinu, jest przedwczesne. Być może wynika z niedużego doświadczenia międzynarodowego obecnej ekipy rządzącej – mówi poseł LiD

Aktualizacja: 28.03.2008 07:13 Publikacja: 28.03.2008 00:17

Rz: Czy to dobrze, że premier Donald Tusk nie zamierza uczestniczyć w ceremonii otwarcia olimpiady w Pekinie?

Nie wiem, czy szef naszego rządu w ogóle wybierał się do Pekinu. Tak czy inaczej szanuję tę suwerenną decyzję, aczkolwiek uważam, że tego typu deklaracja ponad cztery miesiące przed olimpiadą jest przedwczesna. Tym bardziej że nie było tak, że nikt się tym problemem nie interesował, więc premier musiał zabrać głos. Sejmowa Komisja Spraw Zagranicznych już tydzień temu jednogłośnie wyraziła swój protest w związku z sytuacją w Tybecie oraz zaapelowała do chińskich władz o dialog z Dalajlamą. Wczoraj odbyła się także debata w Parlamencie Europejskim poświęcona tej kwestii. Przedstawiciele innych państw europejskich nie ogłaszają już teraz ostatecznych decyzji, więc nie jestem pewien, czy musimy się tak spieszyć.

Argument, że Chiny okupują Tybet przypomina mi – z pewną przesadą – opinie skrajnych środowisk niemieckich, że Polska okupuje Dolny Śląsk

Dlaczego ta decyzja jest, pana zdaniem, przedwczesna? Może jakoś zaszkodzić Polsce?

Ani nasze obroty handlowe z Chinami nie są za duże, ani nasze stosunki polityczne zbyt zażyłe, więc pewnie bardzo nam to nie zaszkodzi. Mając jednak w pamięci szachowe powiedzenie, że groźba jest silniejsza od ruchu, uważam, że takimi deklaracjami sami pozbawiamy się instrumentu nacisku na Chiny. Pamiętajmy, że przyznanie Chinom igrzysk olimpijskich przed siedmioma laty miało między innymi na celu także przyspieszenie procesu reform, który toczy się tam od przełomu lat 70. i 80. i na razie głównie sprowadza się do zmian gospodarczych, a w mniejszym stopniu politycznych. I była to decyzja słuszna. Od tamtego czasu Chiny dostały wiele sygnałów dotyczących potrzeby demokratyzacji i przestrzegania praw człowieka, płynących z różnych środowisk międzynarodowych, i teraz jest czas, aby ostatecznie się przyjrzeć, czy te sygnały do rządu w Pekinie przemawiają.

Ale czy trzeba lepszego dowodu, że nie przemawiają, niż krwawe zamieszki w Tybecie?

Trzeba przede wszystkim poczekać na ostateczne stanowisko władz chińskich w tej sprawie. W ciągu ponad czterech miesięcy, które pozostały do olimpiady, może się jeszcze wydarzyć wiele, Unia Europejska może podjąć wspólne kroki. Dziś Donald Tusk jest trochę jak samotny biały żagiel.

Samotny biały żagiel? Dlatego że ważniejsze dla niego są racje moralne od politycznych?

Jest to zapewne decyzja moralnie słuszna. Choć może ona też wynikać z niezbyt dużego doświadczenia międzynarodowego obecnej ekipy rządzącej. Niewykluczone, iż takie deklaracje wywołają zdziwienie naszych niektórych europejskich partnerów, nawet jeśli nikt o tym głośno nie będzie mówić.

Może decyzja polskiego premiera pociągnie za sobą podobne deklaracje innych liderów europejskich, z korzyścią dla Tybetu?

Jeżeli chodzi o Tybet, to w świadomości społecznej funkcjonuje wiele nieporozumień, takich jak choćby stwierdzenie, że Chiny okupują Tybet. Kiedy słyszę takie argumenty, to – z pewną przesadą – jakbym słyszał opinie skrajnych środowisk niemieckich, że Polska okupuje Dolny Śląsk albo Warmię i Mazury. Nikt przecież nie kwestionuje dzisiaj, nawet Dalajlama, że Tybet stanowi część Chin, chodzi tylko o zapewnienie mu odpowiedniej autonomii.

A relacje chińsko-tybetańskie to temat na seminaria naukowe. Poza tym nie wykluczam, że być może za trzy miesiące, po wielu konsultacjach, kraje Unii również by postanowiły o bojkocie ceremonii otwarcia igrzysk. Chodzi po prostu o to, by decyzja w tak ważnej sprawie została podjęta wspólnie w obrębie Unii Europejskiej.

Tadeusz Iwiński jest posłem Lewicy i Demokratów, był sekretarzem stanu w rządach Millera i Belki

Rz: Czy to dobrze, że premier Donald Tusk nie zamierza uczestniczyć w ceremonii otwarcia olimpiady w Pekinie?

Nie wiem, czy szef naszego rządu w ogóle wybierał się do Pekinu. Tak czy inaczej szanuję tę suwerenną decyzję, aczkolwiek uważam, że tego typu deklaracja ponad cztery miesiące przed olimpiadą jest przedwczesna. Tym bardziej że nie było tak, że nikt się tym problemem nie interesował, więc premier musiał zabrać głos. Sejmowa Komisja Spraw Zagranicznych już tydzień temu jednogłośnie wyraziła swój protest w związku z sytuacją w Tybecie oraz zaapelowała do chińskich władz o dialog z Dalajlamą. Wczoraj odbyła się także debata w Parlamencie Europejskim poświęcona tej kwestii. Przedstawiciele innych państw europejskich nie ogłaszają już teraz ostatecznych decyzji, więc nie jestem pewien, czy musimy się tak spieszyć.

Publicystyka
Wyborcza dezinformacja od kuchni. Węgierscy analitycy obnażają machinę Orbána
Publicystyka
Tomasz Krzyżak: Ofiary pedofilii czekają na ruch biskupów
Publicystyka
Estera Flieger: Donald Tusk czuje gniew. Śmierć żołnierza powinna postawić granicę polaryzacji
Materiał Promocyjny
Jaki jest proces tworzenia banku cyfrowego i jakie czynniki są kluczowe dla jego sukcesu?
Publicystyka
Rusłan Szoszyn: Rosja grozi Polakom bronią atomową. Dlaczego nie Amerykanom, Brytyjczykom czy Francuzom?
Publicystyka
Jaka była istota wyborów z 4 czerwca 1989 roku?