Rz: Pismo „Służba Zdrowia” opublikowało tekst, w którym radzi lekarzom, jak mają się zachować w razie aresztowania. Czy porady, jak skutecznie niszczyć dowody winy, są właściwe?
Jacek Hołówka:
Żyjemy w państwie prawa i nie ma powodu, by ktoś miał się czuć zagrożony przez działanie organów tegoż państwa. Zatem nie widzę też powodu, żeby tego rodzaju zalecenia formułować. Odbieram to jako protest służby zdrowia przeciwko odczuwanemu przez medyków poczuciu zagrożenia. Jeżeli ktoś wpadł w przerażenie i w ten sposób chce uczulić opinię publiczną na swoją trudną sytuację, to jest to reakcja idąca zbyt daleko. Problemy służby zdrowia powinny być rozwiązywane poprzez dialog i dowodzenie swoich racji, a nie epatowanie odczuciami. Wywoływanie dodatkowego lęku jest niewłaściwe i obróci się przeciwko lekarzom. Podważa społeczne zaufanie do tej grupy zawodowej.
Redaktor naczelna pisma przywołuje w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” czasy PRL, gdy opozycja radziła, jak się zachować w razie zatrzymania przez MO i SB...
Poziom arogancji i brutalności służb PRL był niedopuszczalny. Teraz problemem jest raczej skuteczność policji i innych służb, a nie łamanie przez nie praw człowieka. Sugerowanie, że trzeba się mobilizować przeciwko policji, jest, najdelikatniej mówiąc, grubą przesadą. Sytuacja lekarzy jest oczywiście trudna: przeciążenie pracą, niedofinansowanie, przerost biurokracji. Nie ma jednak żadnych faktów, które uzasadniałyby tego typu reakcje i porównania.