[srodtytul]Zmiana ustroju[/srodtytul]
Należy się dobrze zastanowić nad dalekosiężnymi skutkami ich możliwej realizacji. Jak dotychczas bowiem brak poważniejszych przemyśleń w tej sprawie. Brak też refleksji nad tym, czy rodzime podłoże polityczne z jego doświadczeniami i nawykami ukształtowanymi przede wszystkim przez długie lata różnego pochodzenia autorytaryzmów, których dominantą był kult silnej władzy, oraz przez ujawnione w ostatnich dziesięcioleciach pragnienie, aby się wreszcie od niego wyzwolić, pozwala na bezkonfliktowe przyjęcie któregoś z proponowanych tu ustrojów.
W każdym jednak razie fatalną pomyłką jest sugestia, by rozwiązywać obecne konflikty polityczne za pomocą trwałej i radykalnej zmiany ustroju. Nie trzeba przecież szczególnej wyobraźni, by przedstawić sobie, że skłóceni dziś politycy odejdą kiedyś ze sceny, a ich miejsce zajmą inni, z odmiennymi ambicjami, temperamentami i resentymentami. Czy oznaczałoby to konieczność ponownej rewizji ustroju, tak by odpowiadał on ich charakterom? Czy to nie politycy powinni swe skłonności i pasje podporządkować obowiązującemu prawu, a nie prawo, zwłaszcza najwyższej rangi, przykrawać na miarę osobistych oczekiwań i zamiarów?
Dlatego dyskusje nad ewentualną zmianą ustroju politycznego państwa wyjąłbym (ba, ale czy to możliwe?) ze sporów między beznadziejnie dziś skłóconymi politykami. Niech wyjaśni się, może w wyniku najbliższych wyborów parlamentarnych i prezydenckich, który z nich pozostanie, a który zniknie z publicznej areny. Tak czy inaczej, jeśli miałoby już dojść do zasadniczej zmiany ustroju, to w taki sposób, by wprowadzona została ona w życie w czasie, w którym nie byłoby jeszcze wiadomo, kto (w sensie personalnym i partyjnym) byłby jej profitentem. A zatem dopiero po kolejnych, a nawet i następnych wyborach powszechnych.
Prowadzenie dyskusji ustrojowej z przeważającym udziałem polityków w okresie przygotowań do wyborów nie przyniesie dobrych rezultatów. Bo, jak wskazuje doświadczenie, podporządkowane zostanie ich potrzebom propagandowym i medialnym.
W publicznej dyskusji ustrojowej nie może zabraknąć specjalistów z zakresu teorii i historii państwa, myśli ustrojowej, nauk prawnych, zwłaszcza prawa konstytucyjnego, oraz politologów. Ci ostatni są w niej już obecni. Konstytucjonaliści, z wyjątkami, biorą w tej dyskusji udział raczej niewielki. A mają co pokazać. W ciągu ostatnich kilku lat ukazało się w różnych formach (książki, artykuły, wystąpienia na konferencjach naukowych) mnóstwo bardzo wartościowych prac analizujących obowiązujące od 1997 r. rozwiązania konstytucyjne, wykazujących ich dobre i złe strony. Są to jednak prace o wąskim zasięgu oddziaływania, skierowane raczej do wewnątrz środowiska naukowego i prawniczego niż na zewnątrz.