Współczesność to niespotykany w historii rozwój technologiczny, dający możliwość wzajemnego kontaktu praktycznie każdemu, zawsze i wszędzie. Jest to jakość zapewniająca w sposób najprostszy z możliwych, bezpośredni i stały, bycie w nieustającej relacji z każdym, kto będzie miał podobną potrzebę, a jednocześnie w sposób niezauważalny i miękki zawłaszczająca ludzką świadomość. Gotowość do bycia zawsze obecnym, oczekiwanie tego samego od innych, przyzwolenie na upublicznianie własnej tożsamości, a coraz częściej intymności w globalnym dostępie, wola uczestnictwa w wykreowanym, precyzyjnie sterowanym wirtualnym świecie, musi sprowadzić zagładę zagubienia w cyberprzestrzeni.
Dotychczasowe ludzkie słabości, potęgowane przez alkohol, narkotyki, wywołujące odmienne stany świadomości, wywoływały zgorszenie. Tworzono ustawy, mające ograniczyć, zapobiegać, stwarzać możliwości leczenia. Społeczeństwo, najczęściej zdystansowane do cudzych problemów, reagując na obostrzenia, z pewnym pobłażaniem przyjmowało rozwiązania i kodyfikacje dotyczące alkoholu. Przez lata w naszej kulturze wypracowano swoistą symbiozę człowieka z alkoholem. Wszechobecność trunków we wszelkiej postaci towarzyszy nam niezależnie od tego, czy jesteśmy konsumentami, czy jedynie wstrzemięźliwymi uczestnikami i, paradoksalnie, to nasza trzeźwość rodzi sprzeciw i jest nietolerowana. Mimo ogólnodostępnej wiedzy o szkodliwości nadużywania, zatruciach i chorobie alkoholowej, mimo przyjmowania w jednoznacznej społecznej ocenie przemocy wobec najbliższych dokonywanej najczęściej w stanie upojenia jako przestępstwa, mimo śmierci i tragedii na drogach, jesteśmy nadal gotowi do usprawiedliwiania sprawców, tolerowania w imię niezrozumiałej lojalności i nieingerencji w cudze sprawy ich bezradności i bezkrytycznej postawy wobec alkoholu.
Narkomania stała się i pozostaje obszarem nieczystym. Powszechny przekaz spycha osoby uzależnione na margines życia społecznego, czyniąc z nich skurczonych, zaniedbanych mieszkańców dworców, bram i opuszczonych kamienic. W przekazie medialnym „narkoman” to podsypiająca osoba ze strzykawką, wypatrująca błędnym wzrokiem naszych dóbr. Zafałszowany obraz chorego na uzależnienie obywatela sprawia, że tak trudno jest zauważyć problem wokół nas, w domu, szkole. Współczesny konsument narkotyków wygląda jak każde dziecko i każdy dorosły. Może być uczniem, studentem, lekarzem, gospodynią domową i bezrobotnym, najczęściej stwarza zagrożenie dla siebie samego, a obowiązują go te same normy powszechne.
Łatwość korzystania z narkomanii jako zjawiska społecznego, nierozpatrywanego w kategoriach zdrowia publicznego i zdrowia jednostki, a któremu nader pochopnie nadaje się przydomek patologii społecznej sprawia, że narkomania staje się wygodnym narzędziem gry politycznej. Narkomania jest chorobą wywołującą lęk, skutecznie podsycany przez nieodpowiedzialny przekaz, jest również, razem z aborcją i eutanazją, żelazną pozycją w repertuarze kalendarza wyborczego.
Nie można mówić o narkomanii bez uwzględniania narkotyków jako substancji zakazanych, których posiadanie objęte jest odpowiedzialnością karną. To toczony od lat spór o wolności obywatelskie, odpowiedzialność za własne wybory, prawo do swobodnego decydowania o własnym losie. Ale to również rozmowa o kosztach społecznych cudzych wyborów, odpowiedzialności za zdrowie i bezpieczeństwo najbliższych, jak również zdrowie publiczne, obciążeniach dla budżetu państwa, leczeniu i zabezpieczeniu chorych z powodu zatrucia i uzależnienia. Postawy wobec osób uzależnionych od narkotyków nie zawierają w sobie miłosierdzia dla osób chorych, które winno być zasadą naszego religijnego społeczeństwa, ani tolerancji dla osób słabych i zagubionych w nierozważnych wyborach. Bezradność uzależnionych wobec ich choroby nie znajduje usprawiedliwienia w ocenie i woli udzielenia wsparcia przez otoczenie. Stały spór o zasadność ponoszenia kosztów leczenia „chorych z wyboru” z funduszy społecznych zdecydowanie osłabia wolę wsparcia i zrozumienia. Do katalogu winnych wszelkich nieszczęść dodano w ciasnych umysłach narkomana w nieprawdziwym, krzywdzącym obrazie sprawcy, nie ofiary.