Orson Welles - 25. rocznica śmierci reżysera

Rafał Marszałek, krytyk filmowy

Aktualizacja: 09.10.2010 16:29 Publikacja: 09.10.2010 03:13

historyk filmu, dyplomata

historyk filmu, dyplomata

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski RP Radek Pasterski

[b]Rz: W niedzielę mija 25. rocznica śmierci Orsona Wellesa, reżysera „Obywatela Kane” uważanego za film wszech czasów.[/b]

[b] Rafał Marszałek:[/b] Ten film zrewolucjonizował język filmowy. Jego wkład to przede wszystkim użycie szerokokątnego obiektywu, który pozwolił uzyskać słynną wellesowską głębię ostrości. Odważne były koncepcje scenograficzne. Wspaniały był też pomysł zdeformowania i podniszczenia taśmy filmowej w taki sposób, żeby udawała wyjątki ze starych kronik filmowych.

[b]„Obywatel Kane” był też nowatorski ze względu na fabułę.[/b]

Na pewno nowe było ukazanie niejednoznaczności ludzkiego losu. Narracja filmu utkana jest z wielu świadectw i do końca nie wiadomo, jakim człowiekiem był Charles Foster Kane.

Francuzi odkryli 12 możliwych interpretacji losów bohatera. Dziś, w obrębie filmu artystycznego, to nie jest już rewelacja, ale w roku 1941, gdy film Wellesa miał premierę, widz amerykański był przyzwyczajony do zupełnie innej konwencji. Wychodził z kina z niezwykłym poczuciem wieloznaczności i skomplikowania świata.

[b]W latach 40. był to film niezwykły, ale czy obecnie nie jest tylko atrakcją dla krytyków i historyków kina?[/b]

To trochę tak, jakby zapytać, czy dzisiaj Strawiński albo Léger mają jakieś znaczenie. Dla tych, którzy kochają malarstwo i muzykę, te nazwiska istnieją. Inaczej oczywiście będzie z tymi, którzy uważają, że historia świata rozpoczęła się w roku 2000. Nie można też rangi Wellesa sprowadzać tylko do osiągnięć technicznych.

[b]Dlaczego Welles jako reżyser nie zrobił wielkiej kariery?[/b]

Był genialnym outsiderem, dla którego ambicji nie było miejsca w Hollywood. Borykał się z produkcyjnymi przeciwnościami i stopniowo jego kariera przygasała. W pewnym momencie praktycznie musiał porzucić reżyserię na rzecz aktorstwa. Gdy jako realizator sięgał po takich autorów jak Szekspir czy Kafka, znacznie bliżej mu było do twórców europejskich niż do hollywoodzkich rzemieślników.[i]—rozmawiała Matylda Młocka[/i]

Publicystyka
Ks. Robert Nęcek: A może papież z Holandii?
Publicystyka
Frekwencyjna ściema. Młotkowanie niegłosujących ma charakter klasistowski
Publicystyka
Zuzanna Dąbrowska: Mieszkanie Nawrockiego, czyli zemsta sztabowców
Publicystyka
Marius Dragomir: Wszyscy wrogowie Viktora Orbána
Publicystyka
Kazimierz Groblewski: Sztaby wyborcze przed dylematem, czy już spuszczać bomby na rywali
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku