[b]Rz: W niedzielę mija 25. rocznica śmierci Orsona Wellesa, reżysera „Obywatela Kane” uważanego za film wszech czasów.[/b]
[b] Rafał Marszałek:[/b] Ten film zrewolucjonizował język filmowy. Jego wkład to przede wszystkim użycie szerokokątnego obiektywu, który pozwolił uzyskać słynną wellesowską głębię ostrości. Odważne były koncepcje scenograficzne. Wspaniały był też pomysł zdeformowania i podniszczenia taśmy filmowej w taki sposób, żeby udawała wyjątki ze starych kronik filmowych.
[b]„Obywatel Kane” był też nowatorski ze względu na fabułę.[/b]
Na pewno nowe było ukazanie niejednoznaczności ludzkiego losu. Narracja filmu utkana jest z wielu świadectw i do końca nie wiadomo, jakim człowiekiem był Charles Foster Kane.
Francuzi odkryli 12 możliwych interpretacji losów bohatera. Dziś, w obrębie filmu artystycznego, to nie jest już rewelacja, ale w roku 1941, gdy film Wellesa miał premierę, widz amerykański był przyzwyczajony do zupełnie innej konwencji. Wychodził z kina z niezwykłym poczuciem wieloznaczności i skomplikowania świata.