Taki rodzaj samobójstwa określa się w Stanach Zjednoczonych mianem „niebieskiego” (od koloru munduru noszonego przez policjantów w wielu stanach), „śmierci z pomocą policjanta” czy „zabójstwa sprowokowanego przez ofiarę”.
Proceder opiera się na wypracowanych przez amerykańskie służby procedurach zakładających, że policjant może oddać śmiertelny strzał, gdy uzna, iż jego życie lub życie innych osób jest zagrożone. Część osób chcących pożegnać się z tym światem stara się więc wykorzystać wyćwiczoną podczas treningów reakcję policjanta. Celują w stronę stróżów prawa albo w stronę przechodniów z nienaładowanej broni lub z plastikowych zabawek. Niektórzy atakują przy użyciu prawdziwej, naładowanej ostrą amunicją, krzycząc, że „nie dadzą się wziąć żywcem”.
O dokładne statystyki trudno. Rebecca Stincelli z Kalifornii od 1986 roku zajmująca się problemem „niebieskich samobójstw” wskazuje na badania z Los Angeles, które pokazały, iż w latach 1987 – 1997 w 11 proc. przypadków, w których policjant używał broni, jego ofiara prawdopodobnie chciała zginąć. Z rozmów Stincelli z tymi, którzy przeżyli strzelaninę z policjantem, wynika, że zdecydowali się na taki rodzaj samobójstwa, bo sami nie byli w stanie odebrać sobie życia.
Mel Gibson do nikogo nie celował. Media, powołując się na jego przyjaciela, piszą jednak, że próbował sprowokować policjanta, wykrzykując antysemickie hasła, gdy cztery lata temu został zatrzymany za jazdę po pijanemu. Oficer nie dał się podpuścić, a bohater „Braveheart – Waleczne Serce” do dziś musi się tłumaczyć z antysemityzmu.