Listy do „Rzeczpospolitej”: „Ludowcy pod komunistyczną presją”

Pan Redaktor Piotr Zaremba w artykule „Ludowcy pod komunistyczną presją" („Rzeczpospolita" Plus Minus, 12 – 13 lutego 2011 r.) pyta: „Kto dziś pamięta upartego chłopa Stanisława Bańczyka, który w czasie wojny parł w lewo, spotykał się z komunistami, wierzył w Polskę Ludową?".

Publikacja: 01.03.2011 00:35

Pytanie zasadne, charakterystyka postaci trafna. Uzupełnijmy ją paroma szczegółami. Ten młody ludowiec „parł w lewo" już przed wojną. W Łodzi zetknął się on z młodzieżą z kręgów socjalistycznego OMTUR, ale również nielegalnego komunistycznego KZMP. Łączyła ich idea różnie rozumianej Polski Ludowej oraz marzenia o szklanych domach wyczytane u Stefana Żeromskiego. Kierując w Łodzi Związkiem Młodzieży Wiejskiej RP, Bańczyk wespół z młodzieżą robotniczą, również tą o skrajnie radykalnych poglądach, organizował w połowie lat 30. poranki chłopsko-robotnicze poświęcone literaturze.

Kontakty ludowca ze skrajną lewicą swoiście zaowocowały w czasie wojny i tuż po wojnie. Bańczyk stał się dla komunistów, co dostrzegł Piotr Zaremba, idealnym kandydatem na „pozytywnego ludowca".

On sam zauważył to zbyt późno. Stwierdzał to kilkakrotnie w rozmowach ze mną. Prowadziliśmy je jeszcze rok przed jego śmiercią, gdy spotykaliśmy się po mszy św. w polskim kościele w Silver Spring pod Waszyngtonem i w murach Catholic University of America, gdzie miałem zajęcia. Oświadczał on wówczas, że jego „złym duchem" przed wojną w Łodzi i po wojnie był Ignacy Loga-Sowiński, członek, jak się z czasem dowiedział, „agresywnej komunistycznie" tzw. wojskówki KPP. Z nim od przedwojnia był Bańczyk w przyjaźni. Wspólnie organizowali w Łodzi poranki chłopsko-robotnicze.

Pod koniec wojny Loga-Sowiński przekonał Bańczyka do związania się z secesyjną frakcją Stronnictwa Ludowego „Wola Ludu". Przewodniczył on tej frakcji od lutego 1944 r., a w sierpniu 1944 r. podporządkował ją PKWN. Z „Woli Ludu" przeszedł Bańczyk do stworzonego wcześniej przez komunistów tzw.

lubelskiego Stronnictwa Ludowego, którego w styczniu 1945 r. został prezesem. Kariera w komunistycznym systemie władzy w Polsce stała przed nim otworem.

Zrezygnował z niej Bańczyk niebawem. Wraz z zamordowanym niedługo Bolesławem Sciborkiem, 6 XI 1945 r., po manifestacyjnym pogrzebie Wincentego Witosa przeszedł on do Polskiego Stronnictwa Ludowego powołanego 22 VIII 1945 r. jeszcze za życia Witosa. Uczynił to, współdziałając od dłuższego czasu tajnie ze Stanisławem Mikołajczykiem, który przejął prezesurę w PSL po Witosie.

Jakie okoliczności spowodowały ten radykalny zwrot? Przyczynił się do tego, jak starał się wyjaśnić Bańczyk, paradoksalnie, znowu Loga-Sowiński. Po przejęciu przez Bańczyka prezesury lubelskiego SL zażądał Loga-Sowiński od niego, ażeby wszedł on w skład komunistycznej tzw. trójki kierowniczej. Miała ona być najwyższą tajną władzą

w ruchu ludowym. Wraz z Bańczykiem trójkę stanowić mieli: Antoni Korzycki oraz Józef Kowalski, dwaj funkcjonariusze KPP przed wojną, usadowieni w Niezależnej Partii Chłopskiej. Przekazując to zlecenie Loga-Sowiński po raz pierwszy powiedział do Bańczyka – towarzyszu – i tak zwracał się do niego później. To go irytowało. Trójka miała podlegać wyłącznie Biuru Politycznemu KC PPR i jej sekretarzowi generalnemu Władysławowi Gomułce. Łącznikiem miał być Loga-Sowiński. Jako pierwsze pilne zadanie zlecił on Bańczykowi, by „miał oko" na Józefa Niećkę, mimo że ten był od dłuższego czasu powiązany z komunistami.

Bańczyk stwierdzał, że dopiero wówczas z przerażeniem uświadomił sobie, w jakiej, tak to określał „sieci" się znalazł. Postanowił z niej się wydobyć. W czasie wizytyw 1945 r. Mikołajczyka w Moskwie, gdy i on tam przebywał, w przerwie obrad odbył on z nim rozmowę w... ogrodzie. Tam, lękając się podsłuchu, napisał Bańczyk na kartce ołówkiem – zrywam z komuną

– i dał tekst do przeczytania Mikołajczykowi, po czym kartkę połknął. Mikołajczyk miał mu odpowiedzieć: – Kolego dziękuję – proszę dotrzymać słowa. I dotrzymałem słowa.

Z dumą relacjonował Bańczyk.

Zdominowaną przez komunistów Polskę obaj oni musieli opuścić. Mikołajczyk w 1947 r., Bańczyk w 1948 r. Znaleźli się w Stanach Zjednoczonych. Mikołajczyk zmarł w Waszyngtonie w 1966 r., Bańczyk w 1988 r.

—prof. zw. dr hab. Ryszard Bender, senator RP

Korespondencję opatrzoną imieniem, nazwiskiem i adresem prosimy kierować pod adresem redakcji z dopiskiem „Listy" lub e-mailem: listy@rzeczpospolita.pl

Pytanie zasadne, charakterystyka postaci trafna. Uzupełnijmy ją paroma szczegółami. Ten młody ludowiec „parł w lewo" już przed wojną. W Łodzi zetknął się on z młodzieżą z kręgów socjalistycznego OMTUR, ale również nielegalnego komunistycznego KZMP. Łączyła ich idea różnie rozumianej Polski Ludowej oraz marzenia o szklanych domach wyczytane u Stefana Żeromskiego. Kierując w Łodzi Związkiem Młodzieży Wiejskiej RP, Bańczyk wespół z młodzieżą robotniczą, również tą o skrajnie radykalnych poglądach, organizował w połowie lat 30. poranki chłopsko-robotnicze poświęcone literaturze.

Pozostało jeszcze 86% artykułu
Publicystyka
Izrael – Iran. Jak obydwa kraje wpadły w spiralę zemsty i odwetu
Publicystyka
Władysław Kosiniak-Kamysz: Przywróćmy pamięć o zbrodniach w Palmirach
Publicystyka
Marek Cichocki: Donald Trump robi dobrą minę do złej gry
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Minister może zostać rzecznikiem rządu. Tusk wybiera spośród 6-7 osób
Materiał Promocyjny
Firmy, które zmieniły polską branżę budowlaną. 35 lat VELUX Polska
Publicystyka
Tomasz Krzyżak: Biskupi muszą pokazać, że nie są gołosłowni