Wśród firm, które będą nieodpłatnie wspierać polskie przewodnictwo w Radzie UE, znalazły się Peugeot, Scania, Kropla Beskidu, Microsoft, Orange oraz PKN Orlen. Mają one m.in. użyczać auta do przewozu zagranicznych delegacji, dostarczać napoje na spotkania oraz telefony komórkowe. Włączenie firm w organizację i promocję polskiej prezydencji ma na celu obniżenie wydatków na ten cel z budżetu państwa (budżet na polską prezydencję opiewa na blisko 430 mln zł).
Mówimy więc o 10 milionach złotych, których polscy podatnicy nie będą musieli wydać na organizację rzeczy, które są konieczne, żeby prezydencja była przeprowadzona sprawnie" - podkreślił rzecznik prezydencji, były dziennikarz "Gazety Wyborczej", Konrad Niklewicz. Zastrzegł, że umowy podpisywane z każdą z firm są umowami jednostronnymi, w których zobowiązania są tylko po stronie partnera prezydencji. "To co firmy czerpią w zamian za swoją pomoc, to możliwość posługiwania się oficjalnym tytułem partnera prezydencji. Jest to bardzo duży prestiż" - ocenił. Każda z firm będzie mogła reklamować się jako partner prezydencji. Robi to już francuska marka Peugeot, która jest sponsorem cyklu tekstów o przygotowaniach do polskiej prezydencji w "Gazecie Wyborczej". Niklewicz zapewnił, że wszystko było organizowane w otwartym, transparentnym procesie z asystą pełnomocnika ministra spraw zagranicznych ds. procedur antykorupcyjnych. Jak mówił, w każdym z poszczególnych spotkań uczestniczyła osoba, która gwarantowała przejrzystość i transparencję.
Kto obiecywał „tanie państwo”? Oczywiście PO. W ten sposób kolejna obietnica wyborcza zostanie zrealizowana. Czego nie dokonał poseł z Biłgoraju, zrobiła UE i sponsorzy. Donald Tusk to jednak ma głowę do interesów.?