Andrzej Gelberg o katastrofie i premierze Tusku

Gdyby w Smoleńsku doszło do zamachu, to w blokowaniu ujawnienia tej zbrodni zainteresowani byliby nie tylko jej sprawcy - pisze Andrzej Gelberg

Publikacja: 28.04.2011 20:59

Andrzej Gelberg o katastrofie i premierze Tusku

Foto: W Sieci Opinii

Jeśli zamiast twardych dowodów, opartych o badania polskich lub międzynarodowych specjalistów, niezależnych, kompetentnych firm zajmujących się analizą przyczyn wypadków lotniczych, słyszymy tylko zapewnienia MAK, że tragedii są winni polscy piloci, to snucie rozważań (co czyni się w Polsce od roku) odrzucających w konkluzji wersję zamachu z powodu braku po czyjejkolwiek stronie politycznych korzyści takiego „ostatecznego rozwiązania”, ma taką samą wartość dowodową, jak wspomniane hipotezy o zamachu.?

Publicysta proponuje, żebyśmy wyobrazili sobie sytuację, w której premier Tusk dostaje od specsłużb raport przedstawiający dowody zamachu. ?

Co miałby zrobić Donald Tusk z tak nabytą wiedzą? Podzielić się nią z prezydentem, marszałkami Sejmu i Senatu, sugerować zwołanie nadzwyczajnej sesji parlamentu? Przecież na takiej sesji co bardziej krewcy posłowie zażądaliby wypowiedzenia wojny Rosji, zakrzykując tych bardziej umiarkowanych, proponujących zerwanie lub tylko - do czasu pełnego wyjaśnienia przez komisję międzynarodową - zawieszenie stosunków  dyplomatycznych z Kremlem. Więc może, po ochłonięciu, Donald Tusk - szukając wyjścia z sytuacji bez wyjścia - zamiast wypuszczać w Polsce dżina z butelki, powinien wcześniej wykonać kilka telefonów - szukając rady u naszych sojuszników? ?

Andrzej Gelberg przypomina, że sugestię „to co się stało, już się nie odstanie” usłyszał Władysław Sikorski od Churchila, gdy Niemcy poinformowali o masowych grobach polskich oficerów w Katyniu. - Poczekajmy z tym do końca wojny - radził brytyjski premier. ?

Przypominam ten „casus katyński” sprzed ponad pół wieku, żeby uzmysłowić wszystkim, iż cena dochodzenia do prawdy bywa czasami bardzo wysoka. A lęk i niechęć przed jej ujawnieniem, to postawy w historii świata bynajmniej nie sporadyczne. Bo trzeba sobie jasno powiedzieć, że gdyby - powtórzę raz jeszcze: gdyby w Smoleńsku doszło do zamachu, to w blokowaniu ujawnienia tej zbrodni zainteresowani byliby nie tylko jej sprawcy.?

Polskiemu premierowi wizja, że mógłby dostać wspomniany raport, musi spędzać sen z powiek. Stanąłby bowiem przed wyzwaniem, które zapewne by go przerastało. I być może ów lęk, że to mógł być jednak zamach, w jakimś stopniu wyjaśnia niepojętą spolegliwość polskiego rządu wobec Rosji - kończy publicysta?.

Jeśli zamiast twardych dowodów, opartych o badania polskich lub międzynarodowych specjalistów, niezależnych, kompetentnych firm zajmujących się analizą przyczyn wypadków lotniczych, słyszymy tylko zapewnienia MAK, że tragedii są winni polscy piloci, to snucie rozważań (co czyni się w Polsce od roku) odrzucających w konkluzji wersję zamachu z powodu braku po czyjejkolwiek stronie politycznych korzyści takiego „ostatecznego rozwiązania”, ma taką samą wartość dowodową, jak wspomniane hipotezy o zamachu.?

Pozostało jeszcze 80% artykułu
Publicystyka
Roman Kuźniar: 100 dni Donalda Trumpa – imperializm bez misji
Publicystyka
Weekend straconych szans – PiS przejmuje inicjatywę w kampanii prezydenckiej?
felietony
Marek A. Cichocki: Upadek Klausa Schwaba z Davos odkrywa prawdę o zachodnim liberalizmie
Publicystyka
Koniec kampanii wyborczej na kółkach? Dlaczego autobusy stoją w tym roku w garażach
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
analizy
Jędrzej Bielecki: Radosław Sikorski nie ma już złudzeń w sprawie Donalda Trumpa
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne