Linia ideologiczna wytyczona przez Stefana Bratkowskiego godnie kontynuowana jest przez jednego z ojców założycieli „Gazety Wyborczej” - Ernesta Skalskiego. Można już się przyzwyczaić, że gdy nie wiadomo, kto odpowiada za wszelkie zło tego świata, chodzi o prezesa PiS. Tym razem Skalski stara się przeanalizować tajne plany Jarosława Kaczyńskiego.
Swe rozważania rozpoczyna do delikatnego nawiązania do krwawych tyranów i przypomnienia, że Jarosław Kaczyński wstępuje na „drogę prowadzącą go do roli autorytarnego przywódcy w skali kraju, takiego jakim jest w swojej partii. I jego wybór może się okazać kosztowny dla demokracji". Po tym wstępie redaktor Skalski rozpoczyna snucie wizji. Oczywiście, jako neutralne tło do rozpoczęcia ataku na prezesa PiS służy „katastrofa smoleńska”.
Od 10 kwietnia do 4 lipca zeszłego roku, od katastrofy smoleńskiej do drugiej tury wyborów prezydenckich, nie wykluczałem, choć z dużą dozą wątpliwości, że pod wpływem szoku dokonała się w nim prawdziwa przemiana, że zostanie politykiem wyważonym w postępowaniu. (…) Jego polityka, którą można określić jako ”smoleńska”, gwałtowniejsza z miesiąca na miesiąc, ogranicza jego elektorat, zniechęca do niego większość społeczeństwa. Tłumaczono to między innymi tym, że wytrawny dotąd polityk pozwala, by kierowały nim emocje. Nie wykluczałem i takiej koncepcji, lecz raczej byłem skłonny sądzić, że jest w tym jakiś przemyślny plan. Nadal tak sądzę, lecz od pewnego czasu widzę ten plan nieco inaczej. Nie jako wyłącznie defensywny.