Publicysta "Rzeczpospolitej" i "Uważam Rze" Rafał Ziemkiewicz mówi o swoich wątpliwościach dotyczących rzekomego samobójstwa.
To w ogóle słabo mieści się w chłopskim sposobie myślenia. Zwłaszcza zostawianie rodziny ze żniwami na głowie. Nie kryję jednak, że w związku z dziwnymi perturbacjami jego kariery jestem podejrzliwy wobec oficjalnej wersji o samobójstwie. (...) Czy na fiasko swoich planów zareagowałby tak dramatycznie? Nie przesądzam niczego. Nie znam szczegółów. Mam jednak poważne wątpliwości. To był jednak ktoś obracający się w najwyższych sferach, będący przedmiotem gry różnych potęg. W państwie takim jak nasze, które nie do końca zerwało pępowinę łączącą z państwem policyjnym sprzed 1989 roku, taka śmierć budzi podejrzenia. Choć świadomość bycia człowiekiem przegranym też może być powodem.
O karierze politycznej szefa Samoobrony Ziemkiewicz mówi:
Miał żyłkę mistyfikatora. Lubił grać przed dziennikarzami i swoimi zwolennikami. W powieści "Żywina" główną postać wzorowałem po części na jego zachowaniach. I pamiętam takie wydarzenia. Podczas spotkania z dużą grupą wzburzonych chłopów Lepper odbierał telefon i krzyczał: "Tak panie ministrze nie będziemy rozmawiać!". Osoby, które stały blisko mówiły, że dzwoniła do niego żona. Ale wszyscy podziwiali go jako faceta, który rozstawia ministrów po kątach