Warto na przykład przeczytać wywiad z idolem naszej tzw. prawicy, poetą Rymkiewiczem, który mówi, że grożą nam kolejne rozbiory, i sugeruje, że dla Polski być może trzeba będzie chwycić za broń. Nie, niech państwo na razie za broń nie chwytają. Na razie zachęcam do wzięcia w dłoń „Gazety Polskiej" i do wczytania się w tę propagandową młóckę codziennej i cotygodniowej politgramoty.
Bo tam piszą to, czego prezes powiedzieć jeszcze nie może. Włączmy Radio Maryja, niech wybrzmi głos Rydzyka w naszych domach, dowiedzmy się, o co w tych wyborach idzie naprawdę. Przespacerujmy się pod namiot Solidarnych 2010 – ten alternatywny świat jest tuż-tuż, a więcej w nim realnych zapowiedzi tego, co by się stało, gdyby wiadomo, co stało, niż w wypowiedziach prezesa. Wsłuchajmy się w rytmiczne skandowanie patriotycznych kiboli, nie ma się ich co bać, przemawia przez nich młodość, bezkompromisowość i oddanie ojczyźnie.
Czytelnicy nie zrozumieli „Wprost”? Nic nie szkodzi, niech czytają dalej.
Wkliknijmy się na moment na któryś z prawicowych portali, poczytajmy, co się tam pisze między reklamami SKOK i kandydatów PiS. To w tych wszystkich miejscach można wyczytać, usłyszeć i uchwycić to, co jest kluczem do zrozumienia prawdziwych intencji prezesa. Za gospodarkę w Polsce odpowiada premier i rząd. I trzeba powiedzieć, że niektóre „nie da się" Donalda Tuska bywały szalenie irytujące. Tyle że większość „da się" Jarosława Kaczyńskiego mogło budzić grozę, a myśl o tym, że znowu mogłoby się dać, budzi dreszcze. Szukanie „układu"? Da się! Obrażanie całych grup społecznych? Da się! Zawodowych? Da się! Areszt wydobywczy? Da się! Nazywanie większości ministrów spraw zagranicznych agentami? Da się! Plan zlustrowania niemal całej Polski? Da się! Prowokacje CBA, żeby dorwać tych, których władza nie lubi? Da się! Odzyskiwanie w kilka dni TVP? Da się! MSZ? Da się! Ziobro na ministra sprawiedliwości? Da się! Fotyga do MSZ? Da się! Macierewicz na weryfikatora służb? Da się! To była władza! Nie było to tamto, był człowiek, był paragraf, była potrzeba, była akcja, był wróg, znajdował się prokurator. Nie było żadnego certolenia się, gdy rządził Jarosław „da się” Kaczyński.