Czy zatem Włodzimierz Cimoszewicz skreślił ostatecznie SLD?
Nie, chociaż wydaje mi się, że ta formacja sama zmniejsza swoje szanse na jakąś sanację, na jakieś wyzdrowienie, wyjście z trudnej sytuacji, dlatego, że nie prowadzi uczciwej analizy, rozmowy sama ze sobą - dlaczego przegrywa. Ruchy są pozorowane, ruchy są płytkie i w związku z tym na razie nie ma szansy na zmianę.
Cimoszewicz przyznaje, że SLD spada do politycznej trzeciej ligi. Pytany o remedium, jakim mogłaby być fuzja z Platformą lub Ruchem Palikota, odpowiada:
Po pierwsze, żeby był jakiś sojusz i współpraca, muszą tego chcieć obie strony. Mnie się osobiście wydawało, że Donald Tusk być może rozluźniłby sobie pewien gorset rozmaitych ograniczeń, gdyby szedł na koalicję trójpartyjną, nie dwupartyjną. Ale to była jego decyzja. Uważam, że SLD powinno zachować się racjonalnie. Tam, gdzie jest sens popierania rządu, robić to otwarcie. W innych przypadkach pokazywać, czym się różni i co w wykonaniu rządu, a zwłaszcza rządzącej partii jest niewłaściwe, co można byłoby zrobić lepiej.
Król politycznej puszczy sprzeciwia się jednak lansowanemu przez Aleksandra Kwaśniewskiego sojuszowi z Ruchem Palikota: