Były szef BBN z czasów prezydentury Aleksandra Kwaśniewskiego uważa, że ten wcale nie próbuje doprowadzić na siłę do zjednoczenia obu formacji:
Ja go akurat rozumiem dobrze. Czasami w polityce potrzebny jest katalizator (...) Wydaje mi się, że do tego wstępnego dialogu Aleksander Kwaśniewski się przyczynił, a że nie przesądził niczego, to dlatego, że i pan Janusz Palikot i Leszek Miller to są osobowości, które bardzo suwerennie traktują politykę i czasami jest im niezręcznie być popychanym, albo ciągniętym do jakiegoś działania.
Marek Siwiec dodaje:
Jeśli w wyniku tych rozmów, 1 maja w Sali Kongresowej siądziemy razem z Ruchem Palikota, my SLD, to ja uważam, że to jest dobra wiadomość. To nie jest kongres zjednoczeniowy, to nie jest miejsce, skąd wyjdzie jedna, zjednoczona lewica dlatego, że my się jeszcze nie znamy, mało tego Ruch Palikota się jeszcze nie zna.
Mało tego, SLD w tej nowej rzeczywistości też się do końca jeszcze nie zna, bo taką małą partią nie byliśmy nigdy, w związku z tym jest potrzeba pewnej redefinicji chociażby priorytetów. Nie da się uprawiać polityki w 20 kilka osób, tak jak się uprawiało chociażby w 50 kilka, mówię tylko o czystej arytmetyce, obecności w komisjach sejmowych.