Samoupojenie widać czasem w postawach gwiazdorów informacji i publicystyki, zachowujących się tak, jak gdyby byli reżyserami wydarzeń politycznych lub sędziami w jakimś konkursie dla publiczności. Pozują na rzeczników opinii publicznej, lecz przejęci są bardziej sobą niż tematem lub troską o rzeczowość przekazu. Merytoryczna treść i jakość komunikatu tłumiona jest przez megalomański sposób jego przekazu.
I dodaje:
Obserwuję dwa rodzaje samozachwytu. Jeden to przymilanie i wdzięczenie się do odbiorcy – taktyka prymusa klasowego chcącego zarobić na kolejną piątkę. Drugi sposób, często bardzo groźny, to dodawanie sobie powagi arbitralnością, napastliwością, arogancją, często agresją w stosunku do rozmówców. Nieraz bardzo znani dziennikarze, gwiazdy zawodu podkreślają swoje znaczenie i pracują na swoją popularność przez napastliwość wobec osoby zaproszonej do wywiadu, czy dyskusji.
Karwat przywołuje przykład tzw. taśm Beger, które stały się:
Festiwalem megalomanii, kiedy dziennikarze ci przedstawiali siebie jako inicjatorów i reżyserów wielkiej akcji politycznej – bez żadnego dystansu do sprawy, bez cienia świadomości, że politycy (w tym z Samoobrony) też prowadzili swoją grę, i nie jest pewne, kto był w tej prowokacji sprawcą, a kto narzędziem. To był także przykład kreacji rzeczywistości, nie zaś dziennikarskiej relacji. A przecież zadaniem dziennikarza nie jest tworzenie faktów politycznych, lecz ich opisywanie i analizowanie.