Majster Tusk i jego "usterkowa" ekipa

Był kiedyś w telewizji przezabawny program „Usterka”. Pracę "fachowców" filmowano tam ukrytą kamerą, widzowie się śmiali, ale pamiętali, że tacy „fachowcy” któregoś dnia mogą zapukać także do nich. No, to zapukali

Publikacja: 20.02.2012 11:32

Majster Tusk i jego "usterkowa" ekipa

Foto: W Sieci Opinii

Był kiedyś w telewizji przezabawny program „Usterka”, którego autorzy obnażali niekompetencję, cwaniactwo, pazerność i nieuczciwość „fachowców” naprawiających pralki, lodówki, telewizory, cieknące krany czy przepalone instalacje. Ich pracę filmowano ukrytą kamerą, a potem wszyscy się śmiali – bohaterowie programu nieco sztucznie, widzowie – do rozpuku, choć pamiętając, że tacy „fachowcy” któregoś dnia mogą zapukać także do nich. No, to zapukali.

 

Profesjonalizm drugiej ekipy rządowej Donalda Tuska, ale także i jego samego, jako żywo przypomina jedną wielką „Usterkę”. Problem w tym, że ci „fachowcy”, nie tylko że nie są w stanie niczego naprawić, to jeszcze psują kolejne sfery życia publicznego. Widzi to już chyba nawet sam naczelny majster, bo nagle – choć okazji było przecież niemało – przeprasza i się kaja. „Nie miałem racji – mówi - zabrakło mi wyobraźni”. Nie, nie, to nie są zdania o reformie emerytalnej czy obsadzie stanowisk w nowym rządzie, w którym minister sportu nie ma o sporcie zielonego pojęcia, a minister transportu wyspecjalizował się w kolejnych komunikatach, czego nie będzie na Euro 2012.

 

Donald Tusk przeprasza i kaja się za podpisanie ACTA. Zastępy prorządowych lizusów, niczym Radosław Sikorski po kolejnej, mimo hołdu berlińskiego, porażce na arenie europejskiej, zaczynają się chować po kątach. Bo przecież – wychodząc naprzeciw palącym problemom pana premiera - zdążyły już ACTA poprzeć, i to w całej, wicie, rozumicie, rozciągłości. Cóż mają począć ze swoimi opiniami Stowarzyszenie Filmowców Polskich, Związek Kompozytorów Polskich, Związek Autorów i Kompozytorów Scenicznych i kilka innych związków, które w ACTA uwierzyły, ACTA poparły i w sprawie ACTA mówiły z premierem Tuskiem jednym głosem, kiedy dziś, towarzysze, „mądrość etapu” każe już nie popierać?! Stosowne oświadczenia zapewne są już wstukiwane w klawiatury prezesów.

 

Tymczasem pan premier informuje, że społeczeństwo polskie znowu nie dorosło do wyzwań, jakie stawia przed nim rząd. Oto patrząc zagubionym dziennikarzom prosto w oczy wyznaje z filuternym uśmiechem, że gdyby przed wyborami powiadomił społeczeństwo o planowanym przez siebie podniesieniu wieku emerytalnego, to... nie wygrałby wyborów. Proste jak młócka cepem. „Wtedy wygrałaby partia, która nie chce tego zrobić” – mówi Donald Tusk, i ani mu powieka nie drgnie, że podważa tym samym wszelkie zasady rządzące demokratycznym państwem. Referendum? A po co? Przecież wiadomo, że przegramy. Konsultacje społeczne? A na co, skoro wiadomo, że społeczeństwo jest przeciwne, lepiej zmarszczyć brwi i wezwać ministrów na dywanik.

 

A wieczorem, już w domowych pieleszach czas na najważniejsze spotkanie pana premiera – przed lustrem. Oko w oko z człowiekiem, który ten rząd „usterkowych fachowców” powołał do życia. Może go zapytać, czy poczuwa się do odpowiedzialności za ratyfikację ACTA, chaos w służbie zdrowia albo fakt, że obietnice nowych dróg na Euro nie zostaną dotrzymane? Ale z drugiej strony – po co pytać? Wiadomo, że nie odpowie. Wyśle posła Niesiołowskiego, by biegał po sejmowych korytarzach z okrzykiem „Nagonka! Nagonka na Platformę”.

 

Był kiedyś w telewizji przezabawny program „Usterka”, którego autorzy obnażali niekompetencję, cwaniactwo, pazerność i nieuczciwość „fachowców” naprawiających pralki, lodówki, telewizory, cieknące krany czy przepalone instalacje. Ich pracę filmowano ukrytą kamerą, a potem wszyscy się śmiali – bohaterowie programu nieco sztucznie, widzowie – do rozpuku, choć pamiętając, że tacy „fachowcy” któregoś dnia mogą zapukać także do nich. No, to zapukali.

Profesjonalizm drugiej ekipy rządowej Donalda Tuska, ale także i jego samego, jako żywo przypomina jedną wielką „Usterkę”. Problem w tym, że ci „fachowcy”, nie tylko że nie są w stanie niczego naprawić, to jeszcze psują kolejne sfery życia publicznego. Widzi to już chyba nawet sam naczelny majster, bo nagle – choć okazji było przecież niemało – przeprasza i się kaja. „Nie miałem racji – mówi - zabrakło mi wyobraźni”. Nie, nie, to nie są zdania o reformie emerytalnej czy obsadzie stanowisk w nowym rządzie, w którym minister sportu nie ma o sporcie zielonego pojęcia, a minister transportu wyspecjalizował się w kolejnych komunikatach, czego nie będzie na Euro 2012.

Publicystyka
Amerykanista: Harris czy Trump – kto będzie lepszy dla Polski? To nie jest wcale oczywiste
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Publicystyka
Jarosław Kuisz: W USA zapanuje faszyzm?
Publicystyka
Jan Zielonka: Nieprzewidywalna Ameryka. Co wiemy, a czego nie wiemy o wyborach w USA
Publicystyka
Mgliste wpływy Rosji, czyli czego nie wiemy po konferencji gen. Jarosława Stróżyka
Materiał Promocyjny
Najszybszy internet domowy, ale także mobilny
Publicystyka
Estera Flieger: Dokąd zmierza Trzecia Droga?
Materiał Promocyjny
Polscy przedsiębiorcy coraz częściej ubezpieczeni