Łukasz Warzecha: Władysław Bartoszewski stał się maskotką rządu

Media informują o konflikcie pomiędzy szefem MSZ Radosławem Sikorskim a Władysławem Bartoszewskim. Ma on dotyczyć niedoinformowania na temat sprzedaży konsulatu w Kolonii. Sami zainteresowani zaprzeczają prasowym doniesieniom

Publikacja: 24.02.2012 10:37

Łukasz Warzecha: Władysław Bartoszewski stał się maskotką rządu

Foto: W Sieci Opinii

Publicysta „Faktu” Łukasz Warzecha w wywiadzie dla portalu stefczyk.info komentuje tę sytuację.

Ja staram się szanować dokonania wielu lat życia Władysława Bartoszewskiego. Pisałem o tym zresztą niedawno. Jednak trudno również nie dostrzegać kuriozalnej sytuacji, w której sam się postawił. On stał się maskotką tego rządu. (...) Ja nie miałem wątpliwości, że Bartoszewskiego nikt nie traktuje poważnie.

Na temat roli Bartoszewskiego:

On jest potrzebny, żeby ładnie wyglądał, był szanowany i dawał gabinetowi legitymizację. Władza może pokazać, że jest popierana przez taki autorytet, człowieka z tak znamienitym życiorysem. Jednak oczywiste jest, że to nie ma wiele wspólnego z prawdziwym znaczeniem Bartoszewskiego. Nie ma potrzeby informowania go o czymkolwiek, a tym bardziej, żeby coś konsultować. Ja bym się nawet dziwił, gdyby tak było.

Władysław Bartoszewski i szef MSZ Radosław Sikorski obecnie zaprzeczają, by spór dotyczący konsulatu w Kolonii w ogóle miał miejsce...

Takie zaprzeczenia są typowym zachowaniem. Podobnie zrobiłby każdy, bez względu na formację polityczną. Taka sytuacja jest trudna. Wątpię, by ktokolwiek w tych okolicznościach przyznał, że rzeczywiście doszło do sporu. No chyba, że spór byłby już tak duży, że miałby się skończyć zakończeniem współpracy. Nie wiem, czy sprawa konsulatu była na tyle poważna.

Zapytany, czy Bartoszewski  przypomina Wałęsę, Warzecha odpowiada:

Oczywiście ich pozycja i rola jest podobna. Do grupy ludzi, którzy są włączeni w politykę na tej samej zasadzie, dołączyłbym jeszcze Jerzego Owsiaka i zmarłą Wisławę Szymborską. Te osoby są w różnym stopniu zaangażowane w twardą politykę, ale wszystkie zajmują stanowiska polityczne czy ideowe zgodne ze środowiskiem rządzącym dziś. Oni mieli być autorytetami, po które sięga się instrumentalnie w razie potrzeby. Jednak nic się z nimi nie uzgadnia. Oni są wykorzystywani, gdy jest potrzeba.

Oczywiście. Weźmy np. Lecha Wałęsę. On w ten sposób marnuje swoje dokonania, które niewątpliwie miał. Jednak decyzje w latach 90. oraz obecne zaangażowanie w spór polityczny powodują, że zmarnował on swoje zasługi. Z jednej strony przykro, gdy się widzi tę sytuacje, ale trzeba pamiętać, że oni sami godzą się na to. „Sam tego chciałeś Grzegorzu Dyndało!”

Czy zgadzacie się Państwo z Łukaszem Warzechą?

Publicystyka
Frekwencyjna ściema. Młotkowanie niegłosujących ma charakter klasistowski
Publicystyka
Zuzanna Dąbrowska: Mieszkanie Nawrockiego, czyli zemsta sztabowców
Publicystyka
Marius Dragomir: Wszyscy wrogowie Viktora Orbána
Publicystyka
Kazimierz Groblewski: Sztaby wyborcze przed dylematem, czy już spuszczać bomby na rywali
Publicystyka
Jędrzej Bielecki: Karol Nawrocki w Białym Domu. Niedźwiedzia przysługa Donalda Trumpa
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku