Smoleńsk bez odwołania

Przez dwa lata rząd Donalda Tuska nie wykorzystał żadnych środków prawnych, które zmusiłyby Rosjan do wycofania się z tez zamieszczonych w raporcie MAK – pisze publicysta „Rzeczpospolitej”

Publikacja: 09.04.2012 19:18

Smoleńsk bez odwołania

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek

Niespodziewanie zaledwie tydzień przed drugą rocznicą tragicznego lotu prezydenckiego tupolewa katastrofa rosyjskiego samolotu na Syberii postawiła rząd Donalda Tuska w kłopotliwej sytuacji.

Otóż po wypadku na Syberii Międzypaństwowy Komitet Lotniczy (MAK) poinformował, że w dochodzeniu zgodnie ze słynnym już załącznikiem 13. Konwencji ICAO (Organizacja Międzynarodowego Lotnictwa Cywilnego) udział wezmą przedstawiciele innych krajów – producentów rozbitego samolotu: Francji, Kanady i Wielkiej Brytanii. Komitet zwrócił się do ekspertów z tych państw o pomoc.

Na wejście w oficjalny spór międzynarodowy z Rosją naszych urzędników, zwolenników „miękkiej" dyplomacji, nie było stać

Stosowanie podwójnych standardów przez MAK nie powinno dziwić. Ta sytuacja dobitnie pokazuje jednak, jak słabe było zaangażowanie polskiego rządu, zarówno jeśli chodzi o zagwarantowanie Polakom większego wpływu na prowadzone przez Rosjan śledztwo, jak i doprowadzenie do jego umiędzynarodowienia.

W kwietniu 2010 r. Komisja Putina nie widziała bowiem żadnej potrzeby udzielenia wsparcia śledztwu ze strony zagranicznych ekspertów (mimo takich ofert), a polscy przedstawiciele (m. in. Ewa Kopacz, Tomasz Arabski, Bogdan Klich) obecni podczas ustaleń komisji trzy dni po katastrofie nie oponowali. Ta „miękka" postawa, połączona z brakiem fachowej analizy prawnej zaistniałej sytuacji okazała się zgubna. W efekcie polski rząd nie tylko zamknął sobie drogę do rzetelnej kontroli poczynań Rosjan, ale również ograniczył sobie możliwość ruchu – w tym międzynarodowego nacisku w razie powstania niejasności czy sytuacji spornych.

Pijany generał

Lodowatym prysznicem, przerywającym prowadzoną przez wiele miesięcy propagandę sukcesu mówiącą m.in. o wzorowej współpracy z Rosją, był raport MAK. Na słynnej już konferencji prasowej Tatiana Anodina wysunęła tezę o pijanym polskim generale. Powtórzyło to potem na czołówkach wiele zagranicznych gazet.

Rząd znalazł się pod ścianą, zwłaszcza gdy zaczęły się pojawiać coraz poważniejsze wątpliwości, czy konwencja chicagowska obrana za podstawę prawną badania katastrofy smoleńskiej w ogóle ma w tym przypadku zastosowanie – dotyczy bowiem jedynie lotów cywilnych. A Rosjanie przyjęli roboczo jedynie procedurę z tej konwencji zawartą w załączniku nr 13., której – jak się później okazało – wcale nie mieli zamiaru przestrzegać.

Początkowo rządowi eksperci i sam premier Tusk skomplikowanymi wywodami bronili słuszności swego wyboru. Z czasem jednak, po oświadczeniach samego ICAO ich zapał zaczął topnieć. Aż w końcu zapadło milczenie.

Przepadły gdzieś deklaracje premiera, który dwa dni po opublikowaniu raportu nie wykluczał odwołania się do instytucji międzynarodowych czy powołania międzynarodowego arbitrażu. – Z punktu widzenia strony polskiej, zgodnie z tym, co już wiemy na temat przyczyn, raport nie jest kompletny. Dzisiaj wyraźniej niż kiedykolwiek widać, jak użyteczna była i będzie konwencja chicagowska, na podstawie której badane są przyczyny katastrofy smoleńskiej, ponieważ daje ona scenariusz dalszego postępowania i szukania szansy na wspólne stanowisko. Byłoby niestosowne, gdyby powstawały dwa niezależne raporty – to słowa Donalda Tuska.

Czy mimo obrania błędnej podstawy prawnej była możliwość ruchu na arenie międzynarodowej? Zapewne tak. Zabrakło jednak woli politycznej. Rząd nie wyjaśnił opinii publicznej, dlaczego deklarowane przez premiera kroki nigdy nie zostały podjęte.

Twarde powody do sporu

Na wejście w oficjalny spór międzynarodowy z Rosją naszych urzędników, zwolenników „miękkiej" dyplomacji, nie było stać. Uważali oni, że dzięki atmosferze odbudowanych relacji z Kremlem, z czasem także w sprawie tej katastrofy uda się załatwić coś więcej. Taki tok myślenia dominował w kręgach rządowych.

Tymczasem powody do otwarcia sporu z Rosją w oparciu o załącznik 13. były twarde: Polska nie uznała oficjalnie raportu MAK, toteż nie jest związana jego ustaleniami i zaleceniami. Rosjanie złamali procedurę wskazaną w załączniku: nie dopuszczając naszych akredytowanych przedstawicieli do pełnego śledztwa i jego dokumentów, nie uwzględniła też istotnych uwag w finalnej wersji raportu MAK. Ponadto sam załącznik nr 13 przewidywał możliwość zawarcia porozumienia z Federacją Rosyjską mającego na celu poprawienie popełnionych błędów i wyjaśnienie rozbieżności z raportem Millera co do interpretacji postanowień załącznika. Pytanie, czy podjęto jakiekolwiek działania, aby skłonić Rosjan do zawarcia takiego porozumienia?

Jego brak mógłby być też podstawą do wyjścia z zastrzeżeniami na forum międzynarodowym, ponad głowami Rosjan. Do tego można by wykorzystać samo ICAO. Warto pamiętać, że ICAO ma prawo do przeprowadzenia audytu w poszczególnych państwach, jak i w samych agencjach (takich jak MAK) w zakresie przestrzegania standardów bezpieczeństwa lotu. Dalszymi instrumentami mogło być odwołanie się od decyzji ICAO do Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości. Polska mogła zresztą wykorzystać do tego celu samą konwencję, która w art. 84 stanowi, że jeżeli nie ma innych instrumentów rozwiązania sporów, możliwe jest odwołanie się do Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości, a także arbitraż.

Ile zostało z wypowiedzi premiera i buńczucznych analiz rządowych ekspertów? Dziś widać wyraźnie, że aby umiędzynarodowić śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej, nie zrobiono praktycznie nic. I raczej trudno oczekiwać, aby sytuacja ta uległa zmianie.

Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości