Nastroje, z jakimi platformerscy konserwatyści przyszli na czwartkowe spotkanie z szefem Klubu Parlamentarnego PO Rafałem Grupińskim, dobrze opisuje anegdota o wystąpieniu Johna Abrahama Godsona. – Czuję się w Platformie dyskryminowaną mniejszością – miał zacząć, wywołując konsternację. – Nie ze względu na kolor skóry, ale na swe konserwatywne poglądy.
– To było spotkanie zamknięte – ucina Godson pytany przez nas, dlaczego czuje się dyskryminowany. – Mogę jednak powiedzieć, że satysfakcjonują mnie jego ustalenia. Takie rozmowy są potrzebne.
W piątek w RMF FM minister sprawiedliwości Jarosław Gowin mówił, że Grupiński miał obiecać, że w Klubie PO nie będzie nigdy dyscypliny w głosowaniach na tematy obyczajowe. – Absurd, przecież w PO nigdy nie było takiej dyscypliny – mówi "Rz" członek władz Platformy sceptyczny wobec konserwatystów.
Nieoficjalnie uczestnicy spotkania przyznają, że z Grupińskim ustalono, iż będą starali się nie upolityczniać sporów światopoglądowych. Konserwatyści mieli zapewniać szefa klubu o lojalności wobec podstawowych wartości, jakie legły u podstaw założenia Platformy Obywatelskiej. Przekonywali, że ich pomysły są tylko odpowiedzią na zaczepki ze strony frakcji lewicowo[pauza]liberalnej, które zyskują cichą akceptację liderów PO. Przekonywali, że teraz Platforma winna skupić się na reformach, gospodarce, nie zaś tracić energię na konflikty światopoglądowe.
Konserwatyści mówią o sukcesie. Bo choć w spotkaniu wzięło udział mniej niż 40 posłów, to obecne były tak ważne postacie jak ministrowie finansów Jacek Rostowski i sprawiedliwości Jarosław Gowin, wiceszef MON Czesław Mroczek, była minister ds. równego traktowania Elżbieta Radziszewska czy inicjator spotkania Marek Biernacki.