Pierwszomajowy pojedynek liderów polskiej lewicy. Na miny

W rywalizacji na społeczną wrażliwość Palikot z hasłem "Państwo musi budować fabryki" był bardziej radykalny i nowocześniejszy. Ale mniej wiarygodny

Publikacja: 01.05.2012 20:26

Polityczne obchody Święta Pracy zaczęły się w tym roku już w sobotę, 28 kwietnia. Leszek Miller zadbał, aby bez żadnych kompleksów rywalizować z Januszem Palikotem o status lewicowca z największą wrażliwością społeczną i musiał wpierw zapewnić sobie silną legitymację władzy. Trzy dni przed  1 maja, podczas kongresu SLD, 92 proc. działaczy partii namaściło go na szefa partii.

Dysydenci w rodzaju Ryszarda Kalisza, Wojciecha Olejniczaka czy Katarzyny  Piekarskiej nie mieli zbyt wiele do powiedzenia oprócz – jak w wypadku Olejniczaka – rytualnych zaklęć, aby mimo wszystko jakoś porozumieć się z Januszem Palikotem.

Ale wpierw Silny Miller musiał zostać na podstawie najszerszego możliwego mandatu – bo wskutek głosowania, do którego uprawnieni byli wszyscy członkowie partii – Supersilnym Millerem.  Musiał zdobyć absolutną dominację we własnej partii, a wcześniej wyciągnąć z politycznego niebytu dawnych współpracowników typu Włodzimierza Czarzastego. Teraz już – czując się wyłącznym zarządcą SLD[pauza]owskiego folwarku – będzie snuł poprawnościowe deklaracje gotowości do okrągłego stołu lewicy z kolegami ze starej generacji lewicy: Markiem Borowskim, szefem Socjaldemokracji RP, czy Andrzejem Celińskim, liderem Partii Demokratycznej (tak, tak,  ta partia jeszcze istnieje!).

W porównaniu z sobotą we wtorek Miller wypadł dość blado, wygłaszając banalne przemówienia gromiące obojętność socjalną rządu Tuska i broniąc wykluczonych.

Jego przeciwnik Janusz Palikot na wtorkowym wiecu w Sali Kongresowej zaskoczył wszystkich lewicowym radykalizmem. Bez kompleksów i sprawnie wszedł na pola zajmowane dotąd przez SLD. Przydał mu się pozyskany niedawno Piotr Ikonowicz, który jak wytrawny showman wywiadował zaproszonych na scenę ludzi. A sam lider sprawnie przedstawił program "korekty kapitalizmu". Grzmiał na umowy śmieciowe i kokietował nowym obrazoburczym hasłem: "Państwo musi budować fabryki".

Ale wiarygodność tej dość nowej u Palikota wrażliwości zakłóca brak chęci, aby zrezygnować choć raz z kultu jednostki. Dwa lata temu jego wejściu na salę towarzyszyła wodzowska muzyka z filmu "Odyseja kosmiczna", a tym razem witał ich dynamiczny hit U2 "In the name of love".

I znów jak dwa lata temu zebrani z całej Polski aktywiści Ruchu mogli tylko klaskać,  ale nikt z sali nie mógł niewyznaczony sam zabierać głosu – hasła podrzucał im tylko  Andrzej Rozenek, Ikonowicz i wreszcie sam Palikot.

Przedstawiając program korekty kapitalizmu, Palikot mówił jak o swoim pomyśle, ani słowa o doradcach.

W rywalizacji na społeczną wrażliwość Palikot był bardziej radykalny i nowocześniejszy w formie, ale mniej wiarygodny. Millerowi nigdy nie wpadłoby do głowy pokazać się na tle hasła "zero bezrobocia" w różowej koszuli. Młodszemu elektoratowi Palikot mógł jawić się jako swój. A starszym, pezetpeerowcom dziwacznym odmieńcem. A jednak to od młodych zależy przyszłość lewicy, to oni zadecydują o prezydenckich wyborach 2015 roku. Czy Miller to rozumie?

Polityczne obchody Święta Pracy zaczęły się w tym roku już w sobotę, 28 kwietnia. Leszek Miller zadbał, aby bez żadnych kompleksów rywalizować z Januszem Palikotem o status lewicowca z największą wrażliwością społeczną i musiał wpierw zapewnić sobie silną legitymację władzy. Trzy dni przed  1 maja, podczas kongresu SLD, 92 proc. działaczy partii namaściło go na szefa partii.

Dysydenci w rodzaju Ryszarda Kalisza, Wojciecha Olejniczaka czy Katarzyny  Piekarskiej nie mieli zbyt wiele do powiedzenia oprócz – jak w wypadku Olejniczaka – rytualnych zaklęć, aby mimo wszystko jakoś porozumieć się z Januszem Palikotem.

Pozostało jeszcze 80% artykułu
Publicystyka
Izrael – Iran. Jak obydwa kraje wpadły w spiralę zemsty i odwetu
Publicystyka
Władysław Kosiniak-Kamysz: Przywróćmy pamięć o zbrodniach w Palmirach
Publicystyka
Marek Cichocki: Donald Trump robi dobrą minę do złej gry
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Minister może zostać rzecznikiem rządu. Tusk wybiera spośród 6-7 osób
Materiał Promocyjny
Firmy, które zmieniły polską branżę budowlaną. 35 lat VELUX Polska
Publicystyka
Tomasz Krzyżak: Biskupi muszą pokazać, że nie są gołosłowni